Francja domaga się wszczęcia ogólnoeuropejskiego dochodzenia w sprawie skandalu związanego z samochodami Volkswagena. Niemiecki producent przyznał wczoraj, że manipulował danymi na temat emisji spalin aut z silnikiem diesla przeznaczonych na amerykański rynek. Bruksela odpowiada, że na dochodzenie jest za wcześnie.

Francuski minister finansów Michel Sapin stwierdził, że należy się przekonać, czy afera obejmuje tylko samochody sprzedawane do Stanów Zjednoczonych czy także modele dostępne w Europie. Na razie sprawa ogranicza się do Kalifornii. Szef resortu podkreślił, że koniecznie należy zweryfikować podawane przez firmę niemiecką dane i sprawdzić, czy są one zgodne z normami europejskimi. Ale to dopiero pierwszy krok, gdyż Michel Sapin jest zdania, że kontroli powinni być poddani wszyscy producenci samochodów bez wyjątku, a zatem także francuskich marek.

Rzeczniczka Komisji Europejskiej Lucia Caudet zapewniła, że Bruksela traktuje sprawę bardzo poważnie i jest w kontakcie zarówno z szefami niemieckiego koncernu, jak i z amerykańskimi władzami. Podkreśliła, że trwa wewnętrzne śledztwo w samym Volkswagenie, dochodzenia są prowadzone także w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Dlatego jest jeszcze za wcześnie na podejmowanie ogólnoeuropejskiego śledztwa.

Jeśli niemieckiemu producentowi zostanie udowodniona wina, to Volkswagen będzie musiał zapłacić 18 miliardów dolarów kary. To więcej niż zysk firmy w ubiegłym, rekordowym pod względem sprzedaży roku.