Szef klubu parlamentarnego PiS podkreśla, że rząd koalicji PO-PSL próbuje podzielić się z opozycją odpowiedzialnością za przyszłą politykę imigracyjną. Mariusz Błaszczak w radiowej Jedynce w ten sposób komentuje zaproszenie przez premier Ewę Kopacz liderów partii sejmowych na rozmowę o przyjęciu uchodźców do Polski.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości zaznacza, że za zgodę na większą liczbę imigrantów w Polsce odpowiadają dziś rządzący. Dodaje, że odpowiednią formą komunikacji ze społeczeństwem w sprawie imigracji jest przedstawienie takiej informacji w Sejmie, a nie tylko liderom partii.

Zdaniem Mariusza Błaszczaka, dziś przybywający do Unii Europejskiej ludzie, to w dużej części imigranci ekonomiczni. Według posła, powinniśmy pomagać uchodźcom, których życie jest zagrożone, a nie tym, którzy są bezpieczni. Wskazuje tu na podnoszony przez media przykład śmierci 3-letniego chłopca, który utonął, gdy jego rodzice próbowali się dostać z Turcji do Grecji. W Turcji przebywali 3 lata, ojciec rodziny, który jako jedyny przeżył podróż, pracował tam, a powodem imigracji były kwestie materialne. W opinii Mariusza Błaszczaka, za napływ imigrantów odpowiada też polityka Niemiec, które zachęcają ich do przybywania do Europy.

Według posła, argument o solidarności unijnej, na który część polityków powołuje się, namawiając do przyjmowania przez Polskę większej liczby imigrantów, jest nietrafiony. Mariusz Błaszczak podkreśla, że ta solidarność stosowana jest przez kraje Zachodu wybiórczo. Przypomniał, że w piątek zachodnie koncerny podpisały z rosyjskim Gazpromem umowę o budowie kolejnego gazociągu, omijającego Polskę i Ukrainę.

Ewa Kopacz zapowiada, że Polska jest gotowa przyjąć więcej niż deklarowane wcześniej 2 tysiące uchodźców - w ramach solidarności z innymi krajami Unii Europejskiej. W sumie, zgodnie z unijnymi propozycjami miałoby to być prawie 12 tysięcy osób.