Nie przynależność partyjna, ale wspólna pasja łączy posłów, którzy opracowali projekt nowelizacji prawa łowieckiego. Sześciu na siedmiu jego twórców to myśliwi - z zawodu lub przyjemności. Proponowane przez nich regulacje budzą kontrowersje - nie tylko wśród innych parlamentarzystów, ale i władz.

Obecnie to koła łowieckie odpowiedzialne są za wypłacanie odszkodowań za straty wyrządzane przez dziką zwierzynę. Posłowie chcą, by w finansowaniu uczestniczył też budżet państwa czy Lasy Państwowe.

Zdaniem posła PiS, Jana Krzysztofa Ardanowskiego zmiany w są potrzebne, ale nie w proponowanej formie. Twierdzi, że myśliwi chcą pozbyć się problemu. Dotychczas sposób wyceniania przez nich strat rolników był subiektywny i budził wiele kontrowersji. Co gorsza, nikt nie nadzorował ich pracy.

Do projektu nie ustosunkował się rząd. Nie ma również alternatywnej propozycji zmian ustawy.

- W tej sytuacji jedyną słuszną decyzją jest praca nad możliwie najlepszym kształtem nowelizacji zaproponowanej przez myśliwych - uważa poseł SLD Cezary Olejniczak. Polityk popiera pomysł, by skarb państwa włączył się w finansowanie szkód łowieckich czy skutków klęsk żywiołowych, w tym suszy.

Wskazuje jednak, że należy skończyć z silnym i niekontrolowanym lobby myśliwych.

Poselski projekt wzbudza wątpliwości także w resorcie środowiska. Jego rzeczniczka, Katarzyna Pliszczyńska podkreśla, że myśliwi nie chcą uwzględniać sugerowanych przez ministerstwo korekt. Chodzi o zwiększenie nadzoru ministra nad Polskim Związkiem Łowieckim czy zakaz stosowania amunicji ołowianej.

Zmiany w prawie łowieckim należy wprowadzić w życie do stycznia przyszłego roku. Zobowiązuje do tego wyrok Trybunału Konstytucyjnego.