Potężna eksplozja wstrząsnęła wieczorem centrum Kabulu. Zamachowcy zaatakowali siedzibę jednej z międzynarodowych organizacji pomocowych. Wcześniej doszło do dwóch innych zamachów w afgańskiej stolicy, w których zginęło co najmniej 6 osób. Był to najbardziej krwawy od kilkunastu tygodni dzień w mieście.

Jak relacjonuje z Kabulu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wieczorem zamachowiec wysadził się w pobliżu siedziby amerykańskiej organizacji Międzynarodowa Pomoc i Rozwój, w dzielnicy, gdzie znajdują się ambasady i mieszkają obcokrajowcy. Po wybuchu doszło do strzelaniny między policją a innymi zamachowcami. Policja twierdzi, że po kilkunastu minutach dwóch napastników zostało zabitych. Ranny został jeden obcokrajowiec.

Wcześniej w tej samej okolicy napastnik na motocyklu wysadził się przy brytyjskim konwoju i zabił co najmniej 6 osób, w tym brytyjskiego pracownika ochrony. Z kolei na obrzeżach Kabulu inny zamachowiec zdetonował bombę w pobliżu amerykańskiego konwoju, ale nikt nie zginął. Do wszystkich trzech zamachów przyznali się talibowie.

W sumie w ciągu ostatniego tygodnia w Kabulu doszło już do 10 zamachów. Wszystko dzieje się w kluczowym dla Afganistanu momencie, kiedy to decyduje się przyszłość kraju. Nowy afgański prezydent Aszraf Ghani oraz jego były rywal a obecnie pełniący funkcję premiera Dr Abdullah uzgodnili już skład połowy rządu. W przyszły czwartek z kolei na konferencji w Londynie społeczność międzynarodowa ma zadeklarować, ile pieniędzy przeznaczy w najbliższym czasie na pomoc dla Afganistanu.

W Afganistanie kończy się właśnie dotychczasowa misja NATO i zaczyna nowa misja Sojuszu. Ma w niej wziąć udział około 12 tysięcy żołnierzy, w tym około 150 Polaków. Na miejsce przyjeżdżają już grupy żołnierzy, którzy zajmą się przygotowaniem nowej misji, która oficjalnie ma zacząć się 1 stycznia.