Po 9 latach od tragedii i 5 latach procesu zapadł wyrok w sprawie związanej z wypadkiem autokaru z maturzystami koło Jeżewa. Zginęło w nim13 osób.

Na ławie oskarżonych zasiadło małżeństwo - właściciele biura turystycznego, z którego wynajęty był autokar. Prokuratura oskarżyła ich przede wszystkim o to, że dopuścili do pracy chorych kierowców. Wiele zarzutów dotyczyło też nieprawidłowości przy rozliczaniu czasu pracy oraz zgłaszaniu zarobków do ZUS-u.

Jak informuje TVN24: Sąd orzekł następujące kary: dla mężczyzny dwóch lat, dla kobiety - roku i ośmiu miesięcy więzienia, w obu przypadkach w zawieszeniu na 4 lata. Wymierzył także kary grzywny. Jednocześnie sąd uniewinnił oskarżonych od zarzutu sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy drogowej poprzez dopuszczenie do pracy kierowców

Autokar wiozący maturzystów z Białegostoku do Częstochowy koło Jeżewa zderzył się czołowo z ciężarową lawetą i stanął w płomieniach. Jak ustalono, wypadek spowodował kierowca autokaru, który wyprzedzał "na trzeciego". Co więcej, okazało się, że chorował na padaczkę, a jego zmiennik miał cukrzycę. Obaj ukrywali swoje choroby. W sprawie wypowiadało się wielu biegłych, którzy próbowali ustalić, czy w chwili wypadku kierowca miał atak padaczki. Nie udało się jednak znaleźć jednoznacznej odpowiedzi.

W sprawie wypadku toczył się już jeden proces, w którym na ławie oskarżonych zasiadło 8 osób, w tym lekarka, która wydała kierowcy zaświadczenie o zdolności do pracy, oraz specjaliści BHP. Zapadło wówczas 6 wyroków skazujących na kary więzienia w zawieszeniu.

Prokurator żądał dla oskarżonych kar dwóch i trzech lat więzienia, grzywien w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych oraz kilkuletnich zakazów organizowania wycieczek i przewozu osób.