Prezydencki doradca Tomasz Nałęcz krytykuje szczodre wynagradzanie polityków z publicznych pieniędzy. Chodzi o przypadki nowej minister infrastruktury Marii Wasiak, która za odejście z zarządu PKP miała otrzymać pół miliona odprawy oraz o doradcę do spraw wizerunku byłego premiera, Igora Ostachowicza, dla którego miano stworzyć dobrze płatne stanowisko w zarządzie PKN Orlen.

Tomasz Nałęcz zaznaczył w radiowej Jedynce, że sytuacje, w których partie "obsadzają" swoimi ludźmi stanowiska w kontrolowanych przez państwo spółkach, są, niestety, normą. Określił takie praktyki jako oburzające.

"Zarówno sposób powoływania jak i wynagrodzenie na tych stanowiskach są szokiem dla opinii publicznej" - powiedział. - "Nie wierzę natomiast w oburzenie świata polityki, bo podobne praktyki są w Polsce normę od przeszło ćwierćwiecza".

Według Tomasza Nałęcza potrzebne są takie regulacje, które ograniczą wpływ polityków na państwowe spółki. Nie są one bowiem łupem rządzącej partii, lecz naszą wspólną własnością.