Zakuci w kajdanki, z czarnymi opaskami na oczach i do tego brutalnie pobicie. Jak donosi TVN 24 taki los spotkał dwóch Polaków ze strony niemieckich policjantom. Jak się okazało obaj byli niewinni, a funkcjonariusze twierdzą, że doszło do pomyłki.

Polaków zatrzymano w związku z prowadzonym przez niemiecką policję śledztwem w sprawie fałszowania pieniędzy. Polscy inżynierowie zajmujący się produkcją maszyn ze sprawą nie mieli jednak nic wspólnego. Jak mówią reporterom TVN 24, na stacji benzynowej pod Berlinem zaatakowało ich 20 zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn w cywilu. Na początku uznali to za rabunek. Kiedy Polacy stawili opór, Niemcy mieli zacząć ich kopać po głowach i zarzucić opaski na oczy. Zakuci w kajdanki trafili do aresztu.

Mężczyznom ostatecznie nie postawiono zarzutów, a po przesłuchaniu zostali zwolnieni. Jak się okazało zatrzymano ich przez pomyłkę, w związku z prowadzonym przez niemiecką policję śledztwem w sprawie fałszowania pieniędzy. Firma dla której pracują zapowiedziała, że będzie domagać się odszkodowania.

Polska ambasada w Berlinie, zażądała od tamtejszej policji wyjaśnień. Wszystko wskazuje na to, że funkcjonariusze pomylili się i wzięli Polaków za poszukiwanych przestępców. Berlińska policja na razie nie komentuje sprawy.