Adam Hofman był pytany w RMF FM o aferę taśmową w PO, a przy okazji musiał się także wytłumaczyć z pracy swojej żony w KGHM za rządów PiS. Jako niedoświadczony polityk popełniłem błąd. Dziś bym tego nie zrobił. - zapewniał rzecznik partii Jarosława Kaczyńskiego.

Jak pisała niedawno "Gazeta Wyborcza", za rządów PiS Joanna Hofman był głównym specjalistą w wydziale komunikacji korporacyjnej KGHM. Po wyborach i wygranej PO, żona rzecznika PiS poszła na zwolnienie chorobowe, a potem od razu na urlop macierzyński, wypoczynkowy, wychowawczy i znów zwolnienie L4. W efekcie w pracy nie było jej przez dwa lata.

Hofman w RMF FM zapewnił, że wszytko odbyło się zgodnie z prawem, a jego jedynym błędem było to, że zgodził się, aby żona przyjęła tę pracę za rządów PiS. "Więcej bym tego nie zrobił. Tego typu niejasna sytuacja, w której polityk funkcjonuje w życiu publicznym, a jego żona pracuje w spółce Skarbu Państwa..." - powiedział polityk i podkreślił, że Joanna Hofman "nie pracuje w żadnej spółce związanej ze Skarbem Państwa ani w spółce Skarbu Państwa".

Rzecznik PiS stanowczo jednak zaprzeczył, jakoby korupcja miała być także domeną jego partii. Jego zdaniem afera KGHM wyszła na jaw, "bo tam jest Grzegorz Schetyna i Tusk do niego strzela". "Jakby się okazało, co w Lotosie na przykład, bo tam Donald Tusk na Pomorzu, to by pan zobaczył, jak to wygląda." - tłumaczył Hofman dziennikarzowi RMF FM.

I podkreślił jeszcze raz: "Był jakiś zjazd? Ktoś za głosy coś kupował? Nie. Popełniłem błąd, że zgodziłem się na to, żeby w czasie, gdy rządzi Prawo i Sprawiedliwość doszło do takiej sytuacji. Więcej bym go nie popełnił. To był po prostu błąd niedoświadczonego polityka."