Jak dowiedział się „Newsweek”, PiS nie ma pieniędzy, żeby przeprowadzić intensywną kampanię referendalną w Warszawie w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Trwa spór w tej sprawie pomiędzy skarbnikiem partii Stanisławem Kostrzewskim a rzecznikiem partii Adamem Hofmanem oraz stołecznymi działaczami.

Według informacji "Newsweeka", Kostrzewski zaproponował przeznaczenie na warszawskie referendum jedynie 100 tys. zł, co podobno rozwścieczyło Hofmana, któremu zależy na zorganizowaniu skutecznej akcji, bowiem chce się wykazać przed Jarosławem Kaczyńskim po swoich wybrykach na Podkarpaciu.

Tymczasem pieniądze rozeszły się już na referenda organizowane w mniejszych miastach. "Staszek jest zły, bo pieniądze rozeszły mu się na kampanie w Rybniku, Elblągu i na Podkarpaciu. Żeby porządnie sypnąć groszem na akcję w Warszawie, musiałby pozrywać lokaty i pożegnać się z planowanymi zyskami. Wygląda na to, ze chłopcy od Kamińskiego (poseł Mariusz Kamiński, były szef CBA, jest szefem stołecznego PiS – red.) będą musieli się sprężać" – tłumaczy "Newsweekowi" osoba z kierownictwa partii.

Do tej pory PiS zorganizowało tyko jedną konwencję w stolicy, która wywołała głownie kontrowersje. Pomysłodawcą miał być sam Hofman, a jej motywem przewodnim był wielka litera „W” wywołująca skojarzenia z Powstaniem Warszawskim, co nie spodobało się części polityków zasiadających w kierownictwie PiS.

Referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz odbędzie się 13 października. Tymczasem jak wynika z opublikowanego wczoraj sondażu - przeprowadzonego przez MillwardBrown SMG/KRC dla TVN24 - 75 proc. mieszkańców warszawy chce odwołania Gronkiewicz-Waltz.