Dajmy szansę Gowinowi - apelował podczas wieczornego posiedzenia zarządu PO premier Donald Tusk. Jak mówili Informacyjnej Agencji Radiowej uczestnicy spotkania, zwolennik wyrzucenia byłego ministra sprawiedliwości z partii - szef łódzkiej Platformy Andrzej Biernat - miał zrezygnować z zamiaru składania takiego wniosku.

W środę szef rządu mówił dziennikarzom, że Jarosław Gowin albo będzie lojalny, albo zostanie usunięty z partii. Zdaniem Tuska, były minister sprawiedliwości, który przegrał wybory na przewodniczącego PO, wiele razy naruszał w ostatnich dniach granicę lojalności wobec Platformy. Premier dodał, że wypowiedź Gowina o nieuczciwie przeprowadzonych wyborach szefa partii przekroczyła miarę. "Jeśli Jarosław Gowin "przekroczy miarę" po raz kolejny, zostanie wyrzucony z partii" - powiedział Tusk dodając, że od tej pory politycy PO będą się "pilnie przysłuchiwali" wypowiedziom byłego ministra.

Nie oznacza to, że Jarosława Gowina ominą kary klubowe za wielokrotne łamanie dyscypliny głosować. Według rozmówców IAR, będą dotkliwe, ale nie będzie to trzymiesięczne zawieszenie w prawach członka klubu parlamentarnego. Ta decyzja najprawdopodobniej w piątek.

Podczas posiedzenia ustalono też, że w Platformie zostaną powołane dwie komisje. Zajmą się on przygotowaniem propozycji zmian programowych oraz statutowych na mający się odbyć w listopadzie zjazd partii. Mówiono też o rozstaniu Johna Godsona z PO. Dla wielu członków zarządu partii, jego decyzja była zaskoczeniem.

Z informacji IAR wynika, że była też mowa o mającym się odbyć 13 października referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. Wśród uczestników spotkania panowało przekonanie, iż Hanna Gronkiewicz-Waltz zdoła obronić stanowisko. "Na jej korzyść przemawia to, co zrobiła w ciągu 7 lat zarządzania stolicą" - podkreślali rozmówcy IAR. Podczas spotkania, premier Donald Tusk nie wykluczył, że w razie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, powoła ją na stanowisko komisarza w Warszawie.