Warszawa to miasto do cna zbiurokratyzowane, gdzie pieniądze wydaje się bez wizji i planu? A może stolica to wzór do naśladowania dla innych miast, bo udaje jej się zdobywać unijne miliony i wciąż inwestować? Oto druga część bilansu rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Tym razem jej ewentualni kontrkandydaci w rozmowie z dziennik.pl ocenili m.in. to, jak wydawane są w mieście pieniądze.

Przypominamy: politycy i samorządowcy wskazywani jako potencjalni kontrkandydaci Hanny Gronkiewicz-Waltz mieli za zadanie wskazać 10 sukcesów i 10 porażek obecnej prezydent Warszawy. Odpowiedzieli nam: Paweł Piskorski, Małgorzata Kidawa-Błońska, Przemysław Wipler, Wojciech Olejniczak, Czesław Bielecki, Janusz Korwin-Mikke i Piotr Guział. Skorzystaliśmy również z wypowiedzi Ludwika Dorna w rozmowie z serwisem "Polityka Warszawska".

Oto bilans rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz pod kątem wydawania pieniędzy i pracy ratusza.

Urzędnicy

Suchej nitki na organizacji pracy miejskiego magistratu nie zostawia większość polityków, przy czym krew w żyłach burzy im przede wszystkim rozrost administracji. - W ciągu siedmiu lat zatrudnienie w warszawskim ratuszu wzrosło o ponad 1/3! - na twarde dane wskazuje Przemysław Wipler.

O ile dwa lata temu Hanna Gronkiewicz-Waltz zatrudniała np. 16 pełnomocników, to teraz ich liczba wzrosła do 21, jak wyliczyły media. Są wśród nich specjaliści m.in. od Sali kongresowej, Traktu Królewskiego czy np. nabrzeża Wisły i środkowej Wisły.

- Warszawski ratusz ma najwięcej w Polsce urzędników w przeliczeniu na jednego mieszkańca i najdłuższy w Polsce czas oczekiwania na decyzje administracyjne - oburzenia nie kryje także Piotr Guział. A Janusz Korwin-Mikke mówi wprost o zachowaniu komunizmu poprzez utrzymywanie wianuszka spółek miejskich, co - nie kryjąc ironii - poczytuje prezydent Warszawy na plus. Prawdziwych sukcesów na tym polu, zdaniem oceniających, nie ma.

Lista minusów jest za to dłuższa tym bardziej, że duża liczba urzędników pociąga za sobą niemałe wydatki. - Tylko w 2012 roku na premie dla urzędników przeznaczono 48 mln zł. W planie na 2013 zostało przewidzianych na ten cel kolejnych 36 mln zł - w Hannę Gronkiewicz-Waltz bije ponownie Przemysław Wipler. A Piotr Guział dowodzi, że w latach 2007-2013 wynagrodzenia miejskich urzędników mają wzrosnąć o 170 mln zł, czyli 38 proc.

Ratusz proszony o zabranie głosu w tej sprawie nabiera wody w usta.

Finanse

Nie tyle na liczbę urzędników i finanse, co na nieudolność prac ratusza wskazuje z kolei Paweł Piskorski. - Na miarę możliwości, wynikających także z samego ustroju Warszawy, rządy Hanny Gronkiewicz-Waltz oceniam na dwóję - mówi krótko.

Gwoździem do trumny - tak w jego ocenie, jak zdaniem Ludwika Dorna i Przemysława Wiplera - był przetarg na wywóz śmieci. Najpierw przedstawiciele ratusza zapewniali, że wysokość opłat oparto na naukowych niemal wyliczeniach, a potem bez mrugnięcia okiem je zmieniono.

- W efekcie nowe stawki opłat za odbiór odpadów należały w Warszawie do najwyższych w Polsce i ponad dwukrotnie przewyższały średnią zarówno europejską, jak i średnią dla aglomeracji warszawskiej - ten argument podnosi także Piotr Guział. I docieka: - Pytanie, na co miasto wydało blisko 900 tys. zł dla firmy doradczej, skoro jej analizy poszły do kosza?

Na tym zaniedbania stołecznego ratusza się jednak nie kończą. Piotr Guział mówi także o niezmniejszeniu obciążeń wynikających z dekretu Bieruta (na własność miasta przechodziły wszelkie grunty w przedwojennych granicach miasta; kilkaset mln zł rocznie) i janosikowego (zapis nakazujący województwom o wyższych przychodach przekazywanie części dochodów na rzecz pozostałych, 800 mln zł tylko w tym roku).

Janusz Korwin Mikke wskazuje z kolei na próbę prywatyzacji MPT (Miejskie Przedsiębiorstwo Taksówkowe). - Za co możemy być wdzięczni, bo jakiś reakcjonista zrobiłyby to w pierwszym tygodniu po objęciu fotela i nie mielibyśmy tych znakomitych i godnych zaufania taksówek - mówi z przymrużeniem oka.

Ale wbrew pozorom na tym polu ratusz ma się czym pochwalić. Kidawa-Błońska mówi np. o prywatyzacji miejskich spółek, a Paweł Piskorski i Piotr Guział - inni politycy się o tym nie zająknęli - pozyskiwaniu pieniędzy z Brukseli.

- Mowa jest o 8,5 mld zł dofinansowania z UE, co daje około 5 tys. zł na każdego mieszkańca stolicy - Bartosz Milczarczyk, rzecznik Urzędu Miasta Stołecznego Warszawa także zwraca uwagę, że ratusz w tym czasie nie próżnował. A co z dekretem Bieruta i janosikowym? - Obie te rzeczy w gruncie rzeczy nie zależą od władz samorządowych. Są na poziomie ustawodawcy - odbija piłeczkę.

Inwestycje w infrastrukturę

Inwestycją, która najbardziej podzieliła pytanych przez nas polityków, była przebudowa stadionu Legii Warszawa. O ile dla Wojciecha Olejniczaka jest to sukces, o tyle dla Janusza Korwin-Mikkego - tylko w cudzysłowie.

- Jaki jest sens stawiania dwóch stadionów, kiedy brakuje wydarzeń kulturalnych i sportowych, które pozwoliłyby je potem utrzymać? - pyta także Paweł Piskorski. Co ciekawe, stadionu Legii wśród sukcesów nie wymienia również sam ratusz.

Długa jest za to lista inwestycji, których Warszawa nie może się doczekać. - Z jedenastu wielkich inwestycji infrastrukturalnych, które miały być zrealizowane przez władze miasta na Euro 2012, zrealizowano tylko trzy. Zrezygnowano z zagospodarowania otoczenia Stadionu Narodowego. Nie zagospodarowano reprezentacyjnych miejsc miasta; plac Defilad jest wciąż niezabudowany. Zrezygnowano nawet z budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej - wylicza dla przykładu.

Ale coś się jednak udało. Wojciech Olejniczak wskazuje: Park Fontann, oczyszczalnie ścieków Czajka i Centrum Nauki Kopernik. Kidawa-Błońska dorzuca Muzeum Historii Żydów Polskich i siedzibę dla Warszawskiej Orkiestry Symfonicznej. Sam ratusz zaś do tego zestawienia dopisuje także wybudowanie 1,7 tys. mieszkań komunalnych. - To więcej niż wszyscy prezydenci Warszawy po 1989 roku - kwituje rzecznik ratusza.