Policjanci z "polskiego FBI" ujęli Janusza G. ps "Graf" uchodzącego za jednego z najgroźniejszych gangsterów - dowiedział się dziennik.pl. W tej chwili oskarżyciel z wydziału przestępczości zorganizowanej i korupcji przekonuje sąd, że powinien on trafić do aresztu.

Informację o zatrzymaniu gangstera potwierdziliśmy oficjalnie w komendzie głównej policji. - O szczegóły proszę jednak pytać w Prokuraturze Apelacyjnej - zastrzega Robert Horosz z zespołu prasowego policji.

Prokuratorzy są również oszczędni w dzieleniu się informacjami. - To nowa sprawa, zarzuty dotyczą uprowadzenia i wymuszenia rozbójniczego - usłyszeliśmy w pionie "pz" warszawskiej prokuratury apelacyjnej.

Sam "Graf" uchodzi za jednego z najgroźniejszych polskich gangsterów, który łączył popełnianie brutalnych przestępstw z prowadzeniem rozległych interesów. Pod koniec czerwca opisaliśmy, w jaki sposób, po spędzeniu sześciu lat za kratami, odzyskał wolność i...paszport.

- "Graf" nie miał paszportu więc wcześniej nie było co mu odbierać. Po odzyskaniu wolności po prostu zwrócił się o jego wyrobienie i zgodnie z prawem otrzymał - wyjaśniał nam jeden z prokuratorów.

Tymczasem według śledczych "Graf" jest zamieszany w kilka najgłośniejszych historii kryminalnych w Polsce. Zgromadzili dowody, że to on miał kierować porwaniem i zabójstwem maklera giełdowego Piotra Głowali. Według aktu oskarżenia zrobił to działając na zlecenie rekina świata polskiej finansjery Janusza Lazarowicza, który dziś mieszka w Republice Południowej Afryki, poza zasięgiem wymiaru sprawiedliwości.

Inna sprawa, za którą już Janusz G. został rozliczony przez sąd, dotyczy skorumpowania przez niego dyrektorów i urzędników w Ministerstwie Finansów. W poznańskim sądzie toczy się proces w którym odpowiada za porwanie syna biznesmena spod Koszalina. Za uwolnienie chłopca miał wtedy żądać przepisania aktów własności nieruchomości, połowy wyspy w sumie o wartości 5 milionów dolarów. Kolejny z dziwnie powolnie się toczących procesów dotyczy brutalnych porwań biznesmenów z Turcji, którzy prowadzili interesy w Polsce.

- Poza sprawą urzędników resortu finansów wszystkie jego procesy toczą się latami, wstrzymują je kolejne zaświadczenia lekarskie. Bezlitośnie ogrywa wymiar sprawiedliwości - komentuje jeden z prokuratorów.
Według nieoficjalnych informacji dziennik.pl sam Janusz G. przebywał w jednej celi wraz z uchodzącym za bossa mafii pruszkowskiej Andrzejem Z. "Słowikiem". - To świadczy o jego pozycji w strukturach mafii - komentuje policjant.