Prof. Monika Płatek bardzo ostro skrytykowała prokuraturę za przedstawiony wczoraj akt oskarżenia w sprawie Katarzyny W. – Akt oskarżenia jest oparty na tym, że państwo, dziennikarze, załatwicie robotę za prokuraturę, że niechęć społeczna, presja, naciski opinii publicznej i mediów spowodują, że sąd będzie postawiony pod ścianą. To jest bardzo niebezpieczne, bo nie wymagamy od prokuratury dobrej roboty – mówiła karnistka z Uniwersytetu Warszawskiego w Radiu ZET.

Dodała, że szczególnie ważnym momentem dla niej był moment porównania procesu Katarzyny W. do procesu czarownicy. – Od razu pomyślałam o procesie czarownic z Salem, który odbywał się w sytuacji, kiedy był kryzys i społeczność była rozbita. Trzeba się było wokół czegoś zjednoczyć. Bardzo łatwo zjednoczyć się wokół kozła ofiarnego, którego poświęca się po to, żeby bronić wyższych interesów – stwierdziła prof. Płatek.

- Możemy tylko zapytać się siebie, dlaczego tak nisko zeszliśmy? - stwierdziła, zapytana przez Monikę Olejnik o ocenę okładek tabloidów, które drukują dziś Katarzynę W. wyglądającą jakby się uśmiechała i pytające „z czego się śmiejesz?!” (Fakt) i „Z czego się tak cieszysz...” (Super Express). – Każdą z nas można złapać, bez względu na nastrój i sytuację, można wykadrować jako grymas, który można pokazać jako uśmiech. Czego ona by nie zrobiła, będzie źle – dodała.

Stwierdziła, że to, że Katarzyna W. „zaprosiła media do swojego domu” – to argument prokuratury – nie oznacza, że „można tego człowieka ujeżdżać w każdy możliwy sposób”. – Nie trzeba było tego robić. Ona ma dwadzieścia parę lat, potrzebuje pieniędzy. Ją, jak każdego, przerosło to co się stało. A po drugiej stronie jest nasz obowiązek, żeby zobaczyć jak to jest, że z taką łatwością skazujemy człowieka i wyręczamy sąd. Ja nie będę tego robić – stwierdziła w Radiu ZET Monika Płatek.