Jak ustaliła "Gazeta Polska Codziennie", zaledwie 48 godzin wystarczyło Ministerstwu Gospodarki na podjęcie decyzji o wpisaniu spółki Amber Gold do rejestru domów składowych. Co więcej, resort Pawlaka zgodził się na to pomimo, że firma Marcina P. nie miała wymaganej dokumentacji.

Jednak już 26 lutego 2010 r., czyli dwa miesiące po uruchomieniu domu składowego przez Marcina P., Ministerstwo Gospodarki zwróciło się z prośbą do Komisji Nadzoru Finansowego o zajęcie stanowiska w sprawie zgodności działalności Amber Gold z prawem bankowym. Na swojej stronie internetowej Amber Gold podawało informacje, że udziela pożyczek i oferuje lokaty.

Jak ustaliła "Gazeta Polska Codziennie", ministerstwo wysłało zapytanie, ponieważ czuło się zaniepokojone informacjami o zawiadomieniach skierowanych przez Komisję do gdańskiej prokuratury. Od 15 grudnia 2009 r trwała bowiem intensywna wymiana korespondencji między KNF-em a Prokuraturą Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz.

KNF odpowiedział resortowi Pawlaka, że nie może opierać się na informacjach ze strony internetowej. Niedługo później Komisja poinformowała też ministerstwo o swoich działaniach, m. in. o zawiadomieniach i zażaleniach na prokuraturę, która nie widziała podstaw do wszczęcia śledztwa w sprawie Amber Gold. W piśmie KNF pojawiły się informacje o kryminalnej przeszłości Marcina P. komisja zażądała też od ministerstwa oceny, czy działalność firmy P. nie narusza ustawy o domach składowych.

Jest 8 kwietnia 2010 r., a w resorcie Pawlaka wybucha pożar - pisze "Gazeta Polska Codziennie".