"Gruszkami na wierzbie" nazwała PO propozycje sformułowane w niedzielę przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. PO podkreśla, że zastrzeżenia dot. zgodności z konstytucją budzi postulat PiS wprowadzenia podatku obrotowego dla banków i sieci handlowych.

Na wtorkowej konferencji prasowej politycy PO skrytykowali m.in. propozycje PiS dotyczące kultury i gospodarki.

Małgorzata Kidawa-Błońska przekonywała, że za rządów PO-PSL nakłady na kulturę są największe w historii. Jak podkreśliła, w 2014 roku zrealizowany zostanie postulat twórców - przeznaczania na kulturę 1 proc. PKB. "Nie zgadzamy się na to, aby to politycy decydowali, jaka kultura jest wartościowa, a jaka nie" - oświadczyła wiceszefowa klubu PO. Oceniła też, że postulowana przez PiS likwidacja obowiązku szkolnego dla 6-latków byłaby odebraniem dzieciom szansy związanej z wcześniejszym rozpoczynaniem edukacji.

Według Adama Szejnfelda postulaty PiS cofnęłyby Polskę do stanu sprzed 1989 roku. "To gruszki na wierzbie. Część z nich - zatruta, bo doprowadziłaby Polskę do bankructwa" - ocenił poseł.

Odnosząc się do postulatu połączenia podatków dochodowych PIT i CIT Szejnfeld pytał polityków PiS, czy są za podwyższeniem zobowiązań wobec fiskusa. Przypomniał, że PIT wynosi obecnie 18 proc (wyższa stawka 32 proc.), a CIT - 19 proc. "Czy PiS zmieniło zdanie i chce wprowadzenia podatku liniowego? Czy mamy rozumieć, że Jarosław Kaczyński podważa stanowisko Lecha Kaczyńskiego, który mówił, że nigdy nie poprze takiego rozwiązania?" - pytał Szejnfeld.

Skrytykował też pomysł objęcia podatkiem VAT wszystkich przedsiębiorców. Ocenił również, że zastrzeżenia natury konstytucyjnej budzi postulat selektywnego wprowadzenia podatku obrotowego: dla hipermarketów i sektora bankowego.

"Niedzielne wystąpienie Kaczyńskiego było polityczne, partyjne, a nie programowe" - konkludował Szejnfeld.

Poseł poinformował też, że nadal trwa wyliczanie kosztów, jakie oznaczałaby dla budżetu realizacja pomysłów Jarosława Kaczyńskiego. Wyliczenia te - dodał Szejnfeld - zostaną przedstawione w najbliższych dniach.

Rzecznik PiS Adam Hofman zapowiedział w rozmowie z PAP, że od razu po tym jak minister finansów przedstawi wyliczenie kosztów realizacji propozycji zawartych w wystąpieniu Kaczyńskiego, jego partia zaprezentuje swoje, szczegółowe dane.

"Jak słyszę +gruszki na wierzbie+ od ludzi, którzy obiecali w Polsce Irlandię, to ogarnia mnie śmiech. Strach w oczach posłów PO jest zabawny. Jeżeli jutro pojawią się wyliczenia Rostowskiego, to pokażemy własne wyliczenia. Pokażemy także, ile przez pięć lat straciła Platforma" - ripostuje Hofman.

W niedzielnym wystąpieniu J.Kaczyński zaproponował m.in. 10-letni plan walki z bezrobociem i podkreślił, że to propozycja neutralna dla budżetu. PiS proponuje też wspieranie rodzin poprzez zwiększanie stawki, którą można odliczyć od podatku o 50 proc. za każde dziecko, a same odliczenia można by dokonywać już od momentu poczęcia dziecka. Kaczyński mówił też o wprowadzeniu ulgi na zakup podręczników, wprowadzeniu bonu 300 zł (nie wiadomo, czy miesięcznie, czy rocznie) dla biedniejszych rodzin na przedszkola czy żłobki. Powtórzył też postulat ustanowienia karty rodziny wielodzietnej uprawniającej do wielu zniżek.

PiS chce też przywrócić możliwość przechodzenia na emeryturę w wieku 60 i 65 lat (ale z pozostawieniem wyboru, czy ktoś chce pracować dłużej). Kaczyński zaproponował też referendum ws. odejścia od kapitałowego systemu emerytalnego i powrót do systemu solidarnościowego, a także wprowadzenie wyboru między ZUS i OFE. Chciałby też rezygnacji z opodatkowania rent i emerytur do 1 tys. zł.

Jeśli chodzi o kulturę, partia postuluje m.in. powrót do polityki kulturalnej, która "będzie zachowywała dotychczasowy dorobek instytucjonalny" oraz takiej, która będzie promowała dziedzictwo narodowe "w najlepszym tego słowa znaczeniu".

Według prezesa PiS, obecny rząd nie rozwiązuje obecnych problemów Polski", dlatego Prawo i Sprawiedliwość przechodzi do ofensywy, której głównym celem jest "zbudowanie pełnej alternatywy, innego sposobu rządzenia naszym krajem". Według Kaczyńskiego, "żeby w ogóle w Polsce cokolwiek zrobić" trzeba przede wszystkim "od nowa zorganizować finanse publiczne i zmienić system podatkowy".