Ministerstwo Sprawiedliwości wszczęło kontrolę w sprawie sędziego ze Słupska, który wypuszczał szefa Amber Gold na przepustki - donosi RMF FM. Marcina P.miał dzięki temu czas, żeby rozkręcić firmę.

Szef Amber Gold w więzieniu przebywał trzy razy: w roku 2006, 2007 i 2009. Jak ustalił Wprost, który dotarł do raportu służby więziennej i danych z sądu rejestrowego na temat Amber Gold, 6 sierpnia 2008 roku P., przebywając na wolności, zarejestrował spółkę Amber Gold Invest. Trzy tygodnie później, 8 września 2008, zapadło postanowienie sądu o zarządzeniu wykonania kary więzienia dla P. za popełnione wcześniej przestępstwa.

Jednak P. do zakładu karnego w Ustce trafił dopiero 16 lutego 2009. Dzięki temu 27 stycznia 2009 zdążył jeszcze zarejestrować spółkę Amber Gold.

P. w więzieniu przebywał zaledwie trzy miesiące. 4 czerwca 2009 sędzia Jan Filipczyk - Przewodniczący III Wydziału Penitencjarnego i Nadzoru Nad Wykonaniem Orzeczeń Karnych w Słupsku - dał P. trzymiesięczną przerwę w wykonywaniu kary. Uzasadnieniem była tragiczna sytuacja finansowa rodziny, która miała utrzymywać się jedynie z renty teściowej Marcina P. wynoszącej 650 złotych.

W oparciu o ten sam argument P. dostaje trzy kolejne przerwy w odsiadce, a w końcu sąd zawiesił mu karę. Tymczasem z raportów w sądzie gospodarczym wynika, że w 2009 roku Amber Gold miał już 1,4 mln złotych przychodu i 708 tysięcy zysku.

Teraz, jak donosi RMF FM, minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zlecił w związku z tym kontrolę. Podejrzewa on, że sędzia, który wypuszczał Marcina P. albo nie dopełnił swoich obowiązków i nie sprawdził, co tak naprawdę robi jego podopieczny, albo dopuścił się korupcji.