Bezzałogowce lub kolejne samoloty F-16 to opcje, jakie rozważa MON, szukając następców samolotów szturmowych Su-22. Jak wynika z informacji z Sił Powietrznych, wycofywanie tych maszyn może się rozpocząć już w 2014 r.

Rzecznik prasowy Dowództwa Sił Powietrznych ppłk Artur Goławski powiedział PAP, że analizując przyszłość wojskowej bazy w Świdwinie (Zachodniopomorskie), gdzie stacjonują obecnie wszystkie polskie samoloty Su-22, armia bierze pod uwagę trzy warianty. "Rozważamy dalszą modernizację tych maszyn, a więc także przedłużenie ich resursów, zastąpienie ich innymi samolotami, a także przejęcie części zadań przez bezzałogowe statki powietrzne. Dwa ostatnie warianty wydają się stanowić obecnie opcję preferowaną" - powiedział PAP Goławski. Podkreślił, że wojsko nie chce rezygnować z lotniska w Świdwinie.

Szef MON Tomasz Siemoniak nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, co będzie w przyszłości stacjonowało w Świdwinie, ale powiedział PAP, że skłania się ku bezzałogowcom. Poinformował też, że na razie czeka na wyniki zleconych analiz i podkreślił, że uważa bazę w Świdwinie za perspektywiczną.

Zwolennikiem zastąpienia samolotów Su-22 bezzałogowcami jest również wiceminister obrony Waldemar Skrzypczak, odpowiedzialny w resorcie za zakupy uzbrojenia.

"Odpowiednio zaprogramowane drony mogą skrycie podejść do celu i niszczyć ośrodki dowodzenia przeciwnika. Samoloty załogowe nie mogą poruszać się na tak niskich wysokościach" - powiedział PAP Skrzypczak. "Podczas wojny w pierwszej kolejności atakuje się lotniska. Nasze załogowe samoloty, nawet jeśli wystartują, nie będą miały, gdzie wrócić. Dlatego m.in. priorytetem modernizacji technicznej wojska jest obrona powietrzna, w tym przeciwrakietowa" - podkreślił.

W niedawnej rozmowie z TVN24 Skrzypczak ocenił, że Polska do 2018 r. powinna mieć trzy eskadry takich samolotów, czyli ok. 30 maszyn. Argumentami za bezzałogowcami są też tańszy zakup i eksploatacja, koszty szkolenia operatorów niższe niż tradycyjnych pilotów oraz dłuższy czas przebywania w powietrzu na misji.

Dwa nieoficjalne źródła PAP w wojsku mówią jednak o innej opcji. Następcami Su-22 miałyby zostać samoloty F-16. Do trzech eskadr tych maszyn miałaby dołączyć czwarta. Rozważane jest zarówno pozyskanie samolotów nowych, jak i używanych, co w istotny sposób wpłynęłoby na cenę całego przedsięwzięcia. W razie wyboru tego wariantu konieczne byłyby też inwestycje na świdwińskim lotnisku, choć ich zakres miałby być mniejszy niż prac w Poznaniu-Krzesinach i Łasku koło Łodzi, gdzie obecnie stacjonują polskie "Jastrzębie".

Polska dysponuje obecnie 48 samolotami F-16

Jeśli zapadłaby ostateczna decyzja, że resursy Su-22 nie będą przedłużane, pierwsze maszyny musiałyby zostać wycofane w 2014 r. Obecnie Siły Powietrzne posiadają 38 samolotów Su-22. To konstrukcja radziecka z drugiej połowy lat 60. XX w. Pierwsze egzemplarze trafiły do Polski w latach 70. W ostatnich latach wojsko już mówiło, że trzeba je zastąpić nowymi maszynami, np. szkolno-bojowymi. Przetarg na nie MON anulował jednak w październiku 2011 r. i zapowiedział, że nowe postępowanie będzie dotyczyło już tylko maszyn typowo szkolnych, a więc niezdolnych do wykonywania zadań szturmowych.

Polska dysponuje obecnie 48 samolotami F-16: 32 maszyny stacjonują na poznańskim lotnisku w Krzesinach, wchodząc w skład 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego, pozostałe są na wyposażeniu 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku pod Łodzią. Obie jednostki wchodzą w skład 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego. Ich cena, wraz z uzbrojeniem, wyposażeniem i szkoleniami, wyniosła blisko 3,5 mld dolarów, a z kosztami kredytu określono ją na 4,7 mld.

Jak na razie Wojsko Polskie nie używa samolotów bezzałogowych zdolnych do przenoszenia uzbrojenia. Drony, jakie są na wyposażeniu armii, są zdolne jedynie do wykonywania misji rozpoznawczych.