W 80 hiszpańskich miastach odbywały się w czwartek manifestacje przeciwko przyjętemu tego dnia przez parlament najsurowszemu planowi oszczędnościowemu w historii kraju.

Do protestów wezwały dwie największe centrale związkowe: CCOO i UGT. Na konferencji prasowej poprzedzającej marsze ich liderzy Candido Mendez i Ignacio Fernandez Toxo określili przyjęty w czwartek przez parlament plan oszczędnościowy jako "największy zamach na hiszpańską demokrację" i wyrazili obawy, że podniesienie podatków i obniżenie pensji powiększy bezrobocie i opóźni gospodarcze ożywienie kraju.

Protestujących poparło ponad 20 organizacji społecznych i związkowych, m.in. trzy związki zawodowe zrzeszające policjantów.

Najwcześniej ruszyła manifestacja w Barcelonie. Na czele pochodu idącego głównymi ulicami stolicy Katalonii niesiono transparent z napisem: "Nie zamilkniemy. Brońmy własnych praw". Według policji w manifestacji uczestniczyło ok. 10 tysięcy osób.

W Madrycie, gdzie - według związków zawodowych - w marszu protestacyjnym wzięło udział 100 tys. osób, demonstrowano pod hasłem "Chcą zrujnować kraj. Musimy im przeszkodzić. Nas jest więcej". Na czele protestu szli ubrani na czarno strażacy. Tuż za nimi maszerowali również ubrani na czarno policjanci. Solidaryzowali się z nimi ich koledzy będący na służbie i pilnujący porządku podczas protestu, którzy na znak poparcia zdjęli kaski zasłaniające ich twarze.

W marszu protestacyjnym uczestniczyli pracownicy administracji, aktorzy, muzycy, nauczyciele, lekarze, emeryci, bezrobotni, studenci i członkowie 15 M (15 Maja) - tzw. ruchu oburzonych, którego członkowie zeszłego lata przez miesiąc okupowali centralne place hiszpańskich miast. Do protestu przyłączyli się też pracownicy Pałacu Moncloa - siedziby hiszpańskiego rządu.

Maszerujący w stolicy Hiszpanii domagali się zorganizowania referendum, którego przedmiotem byłby przyjęty w czwartek przez parlament plan oszczędnościowy. Plan zakłada podniesienie podatków, zmniejszenie pensji pracownikom sfery budżetowej i obniżenie zasiłków dla bezrobotnych. Celem planu jest zaoszczędzenie w ciągu dwóch lat 65 mld euro i obniżenie w 2014 roku deficytu Hiszpanii do 2,8 proc. PKB, czyli do poziomu wymaganego przez Brukselę.

We wszystkich miastach uczestnicy protestów nawoływali do zorganizowania strajku generalnego i ostrzegali, że ich cierpliwość dobiega końca. "Bezrobotni na deputowanych", "Nie damy odrzeć się z nadziei" - skandowali maszerujący.