Tłumy bułgarskich kibiców zebrały się przed halą i czekały na polskich siatkarzy, którzy w sobotę w półfinale Ligi Światowej w Sofii pokonali gospodarzy 3:0. Biało-czerwoni musieli czekać na przyjazd policji.

"Czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem. Musieliśmy bardzo szybko uciekać z parkietu, bo inaczej mogłaby stać się tragedia" - powiedział po spotkaniu trener Andrea Anastasi.

Bułgarscy fani tuż po ostatnim gwizdku sędziego zaczęli na boisko rzucać zapalniczki, papiery i plastikowe kubki. Polacy nie mogli się zatem cieszyć ze zwycięstwa, tylko szybko musieli uciekać. Później kibice zebrali się również przy wyjściu, a biało-czerwoni musieli czekać na policję, by ich zabezpieczyła.

"Zachowanie sędziów liniowych i kibiców to jest skandal. Innym określeniem niż pastuchy nie można ich nazwać. Rzucali w nas butelkami, zapalniczkami i wszystkim co było pod ręką i mam nadzieję, że federacja wyciągnie jakieś konsekwencji" - zaznaczył Zbigniew Bartman.

Polacy do tej pory w półfinale tej imprezy wystąpili trzykrotnie, ale ani razu nie udało im się w nim triumfować. Tylko raz stanęli na podium - przed rokiem w Gdańsku zajęli trzecie miejsce.

W Sofii podopieczni Andrei Anastasiego mają na koncie komplet zwycięstw. Najpierw pokonali mistrzów świata Brazylijczyków 3:2, później wicemistrzów Kubańczyków 3:0 i w sobotę gospodarzy 3:0. W niedzielę w finale zagrają z Amerykanami.