Mecz Agnieszki Radwańskiej (nr 3.) z Rosjanką Marią Kirilenko (17.) w ćwierćfinale wielkoszlemowego turnieju tenisowego na trawie w Wimbledonie (pula nagród 16,1 mln funtów) definitywnie przerwały opady deszczu. Pojedynek zostanie dokończony w środę.

Radwańska wygrała pierwszego seta 7:5, drugiego przegrała 4:6, a w trzecim jest stan 4:4 i 15:0 dla serwującej Kirilenko. Wcześniej mecz był dwukrotnie przerywany. Na zwyciężczynię czeka w półfinale Niemka polskiego pochodzenia Angelique Kerber (nr 8.), trenująca często w Puszczykowie pod Poznaniem na kortach należących do jej dziadka.

Początek meczu był obiecujący. Rosjanka miała poważne problemy z utrzymaniem podania, ale wybroniła się ze stanu 0-40 i dwóch przewag rywalki. Podczas przerwy, przy 1:2, tenisistki nieco dłużej siedziały czekając na wznowienie gry.

Po przerwie Polka zdobyła trzy następne gemy, przełamując w piątym rywalkę. W siódmym była bliska kolejnego "breaka" na 5:2, ale od stanu 40-0 Rosjanka zdobyła pięć kolejnych punktów. W tym momencie na dobre się rozpadało i tenisistki musiały opuścić kort, na blisko dwie godziny.

Po wznowieniu Radwańska podwyższyła prowadzenie na 5:3, nie tracąc przy tym punktu. W kolejnym nie wykorzystała dwóch setboli, a przy 5:4 oddała nieoczekiwanie swoje podanie Rosjance.

Od 5:5 nastąpił zryw Polki, który przyniósł jej trzy następne gemy. Serwując przy 6:5 nie wykorzystała co prawda trzeciego setbola, ale przy czwartym zakończyła trwającą godzinę i dziewięć minut partię.

Tę serię zakończyła "breakiem" na otwarcie drugiego seta, ale zaraz wypuściła z rąk przewagę. Podobnie było, gdy po zdobyciu gema przy serwisie rywalki na 4:3, od razu oddała jej swojego.

Przy 4:5 znów przegrała podanie, przy drugim setbolu, po godzinie i 52 minutach gry. Zaraz po tym obie zawodniczki udały się do łazienki, a na korcie sędzia zaczęła gorączkowo sprawdzać czy trawa nie jest zbyt mokra od mżawki.

Tenisistki cierpliwie czekały na swoich krzesełkach, zanim sędzia ogłosiła, że kort jest "nieco śliski". Udały się więc do szatni, tym razem na 40 minut.

Decydująca partia, rozgrywana przy nie najlepszej widoczności spowodowanej przez zachmurzenie i późną porę przyniosła na otwarcie obustronne przełamania, a później utrzymywanie podań do stanu 4:4.

W boksie dla najbliższych zawodniczek siedział również jej oficjalny narzeczony Aleksander Owieczkin

Radwańska, tuż po wygranej pierwszej piłce w dziewiątym gemie przez serwującą Kirilenko, zasygnalizowała, że trawa jest zbyt śliska do dalszej gry, co potwierdziła sędzia. W tej sytuacji mecz przerwano definitywnie. Zostanie dokończony w środę.

W boksie dla najbliższych zawodniczek, zajmowanym przez trenera Kirilenko, siedział również jej oficjalny narzeczony Aleksander Owieczkin, jeden z najlepszych i najwięcej zarabiających hokeistów świata. Kapitan zespołu Washington Capitals z amerykańsko-kanadyjskiej ligi NHL, chętnie w Londynie pozuje przed obiektywami kamer i aparatów fotograficznych. Zawsze nosi przed i po meczach rakiety tenisistki, odprowadzając ją niemal na sam kort.

Duet ten okrzyknięto w internecie "najdziwniejszą parą sportową na świecie", ze względu na spore dysproporcje wzrostu i masy ciała między potężnym hokeistą o dość groźnym wyrazie twarzy i brakiem jednego ze środkowych zębów, oraz drobną, subtelną w urodzie i gestach, niewysoką Marią.

Niezależnie od złośliwych komentarzy Kirilenko może liczyć w Londynie na nieco gorętszy doping od krakowianki. Być może za sprawą - jak napisał dziennikarz "The Daily Mail" - "zwiewnej białej sukienki, odciętej pod biustem fioletową tasiemką, która przypomina eleganckie suknie arystokratycznych bohaterek z powieści Jane Austin".