W ciągu dwóch lat prezydentury Bronisław Komorowski podpisał niemal 400 ustaw, dwie zawetował. Do Sejmu trafiło osiem projektów ustaw jego autorstwa. Prezydent złożył ponad trzydzieści wizyt zagranicznych; ułaskawił ponad 150 osób, a odznaczył ponad 250 tys.

W środę 4 lipca mijają dwa lata od zwycięstwa Bronisława Komorowskiego w II turze wyborów prezydenckich. Komorowski pokonał wtedy prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Kandydat PO uzyskał 53,01 proc. głosów, Kaczyński - 46,99 proc. W dniu wyboru na prezydenta Komorowski pełnił obowiązki głowy państwa (które objął po śmierci Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej), był też marszałkiem Sejmu.

Komorowski został zaprzysiężony na urząd prezydenta 6 sierpnia 2010 r. Tego dnia złożył przed Zgromadzeniem Narodowym przysięgę prezydencką. W swoim orędziu mówił, że rozpoczyna "służbę pełną zadań i wyzwań". Zadeklarował chęć współpracy z rządem i opozycją. W ciągu dwóch lat prezydentury Komorowski kilkukrotnie organizował konsultacje z partiami politycznymi; m.in. w sprawie terminu wyborów parlamentarnych, reformy emerytalnej oraz zabójstwa w łódzkim biurze PiS.

W ostatnich miesiącach wiodącymi tematami działalności prezydenta była sprawa reformy emerytalnej oraz kwestie ukraińskie w związku z sytuacją w tym kraju po skazaniu na karę więzienia b. premier Julii Tymoszenko. Komorowski interweniował też u amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy w związku z jego wypowiedzią o "polskim obozie śmierci". Te słowa Obamy wywołały burzę w Polsce.

Komorowski w ciągu dwóch lat wielokrotnie spotykał się z prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem; przy każdej okazji powtarzał, że chcemy integracji europejskiej Ukrainy. Cieniem na relacjach UE-Ukraina położyła się sprawa Tymoszenko. Komorowski przyjmował też przedstawicieli ukraińskiej opozycji; w maju zaapelował do wszystkich sił politycznych na Ukrainie - rządzących i opozycyjnych - o zmianę "anachronicznego" prawa, które umożliwia karanie za decyzje polityczne w oparciu o prawo karne.

Podobnie jak rząd, Komorowski opowiadał się przeciwko bojkotowi ukraińskiej części Euro 2012 ze względu na sprawę Tymoszenko, co dopuszczali niektórzy europejscy politycy. Ostatecznie bojkot mistrzostw współorganizowanych przez Polskę i Ukrainę nie doszedł do skutku.

Na przełomie maja i czerwca oburzenie polskiej opinii publicznej wywołało sformułowanie "polski obóz śmierci" użyte przez Baracka Obamę podczas uroczystości uhonorowania Prezydenckim Medalem Wolności Jana Karskiego. Prezydent napisał w tej sprawie list do Obamy; ten w odpowiedzi wyraził żal i ubolewanie z powodu pomyłki, którą - jak napisał - popełnił nieświadomie.

W ostatnich tygodniach, gdy uwaga większości Polaków skupiona była na trwającym od 8 czerwca Euro 2012, prezydent kibicował polskiej drużynie w fazie rozgrywek grupowych - na tym etapie Polacy zakończyli uczestnictwo w turnieju. Komorowski był m.in. na meczu Polska-Grecja na Stadionie Narodowym w Warszawie; a także na finale mistrzostw w Kijowie.

W lutym prezydent włączył się w negocjacje w sprawie rządowej reformy emerytalnej. Spotkał się w Pałacu Prezydenckim z klubami parlamentarnymi, a także z szefami NSZZ Solidarność i OPZZ. Na podniesienie wieku emerytalnego do 67 roku życia nie godziły się PiS, SLD i SP; przeciwne tej decyzji były też związki zawodowe. Komorowski przypominał, że zachęcał rząd do przeprowadzenia reformy emerytalnej, która - jego zdaniem - była koniecznością; mówił jednak o potrzebie zmian w polityce rodzinnej.

Pierwszego czerwca prezydent podpisał ustawę wydłużającą wiek emerytalny do 67. roku życia dla kobiet i mężczyzn. Wcześniej podkreślał, że zmiany w systemie emerytalnym nie kończą prac nad systemem polityki społecznej, a nowe przepisy trzeba teraz obudować konkretnymi rozwiązaniami.

Na początku lutego Komorowski zaangażował się również w sprawę ACTA, czyli międzynarodowej umowy handlowej o zwalczaniu handlu artykułami podrabianymi. Treść tej umowy i brak konsultacji wywołały protesty internautów i ataki na strony internetowe urzędów państwowych. Komorowski zorganizował spotkanie w tej sprawie; podkreślał, że nie jest w stanie ocenić, czy umowa ACTA jest dopuszczalna i korzystna dla Polski.

Polska, wraz z 21 państwami UE - z wyjątkiem Cypru, Estonii, Słowacji, Niemiec i Holandii - podpisała dokument pod koniec stycznia. Ostatecznie w połowie lutego premier Donald Tusk zawiesił ratyfikację ACTA; ogłosił, że Polska nie ratyfikuje umowy w jej w obecnym kształcie.

Od chwili objęcia urzędu prezydent podpisał niemal 400 ustaw

W lutym br. prezydent powołał płk. Jerzego Artymiaka na stanowisko naczelnego prokuratora wojskowego. Zastąpił on na tej funkcji gen. Krzysztofa Parulskiego. Wątek zmian na stanowisku szefa NPW pojawił się po wydarzeniach 9 stycznia w Poznaniu, gdy w przerwie konferencji prasowej postrzelił się prokurator wojskowy płk Mikołaj Przybył.

W ciągu dwóch lat prezydentury odbyło się ponad trzydzieści dyskusji w ramach działającego przy prezydencie Forum Debaty Publicznej, które swoją tematyką obejmuje m.in. sprawy społeczne, związane z administracją państwową, sprawy wsi, kultury, kwestie samorządowe, czy dotyczące społeczeństwa obywatelskiego. Wielokrotnie debatowano na tematy wywołujące kontrowersje, jak na przykład wydłużenie wieku emerytalnego, sprawa żywności genetycznie modyfikowanej, czy OFE.

Od chwili objęcia urzędu prezydent podpisał niemal 400 ustaw; do Sejmu skierował osiem inicjatyw ustawodawczych, a zawetował dwie ustawy. W tym czasie Komorowski odbył ponad trzydzieści podróży zagranicznych; ponad 1300 osobom nadał tytuły profesorskie oraz wręczył 690 nominacji sędziowskich.

Dwie inicjatywy ustawodawcze, zgłoszone do Sejmu przez prezydenta w obecnej kadencji Sejmu miały związek z wydarzeniami, które odbijały się szerokim echem w debacie publicznej. Jedna to projekt zmian w ustawie o zgromadzeniach wprowadzający m.in. możliwość zakazania organizacji dwóch lub więcej demonstracji w tym samym miejscu lub czasie. Inicjatywa prezydencka była skutkiem zamieszek na ulicach Warszawy, do których doszło 11 listopada 2011 r.



Ustawy Komorowskiego

Sejm - głosami PO i PSL - przyjął prezydencki projekt pod koniec czerwca. Cała opozycja była przeciw, nazywając projekt antyobywatelskim i ograniczającym wolność; PiS zapowiedział zaskarżenie nowelizacji do Trybunału Konstytucyjnego.

Kolejną propozycją skierowaną do Sejmu nowej kadencji przez Komorowskiego było zapisanie w ustawie obowiązku umieszczania godła narodowego na strojach polskich reprezentacji. Była to reakcja na decyzję PZPN, który chciał, by polscy piłkarze podczas Euro 2012 wystąpili w strojach bez tradycyjnej naszywki z orzełkiem. Ten pomysł PZPN wywołał oburzenie wśród kibiców.

W poprzedniej kadencji parlamentu prezydent przedstawił m.in. projekt nowelizacji konstytucji dotyczący relacji Polski z UE, którego jednak ostatecznie nie udało się uchwalić. Komorowski zaproponował również projekty dotyczące m.in. emerytur i rent z FUS oraz kwestii bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni. Obie propozycje zyskały akceptację parlamentarzystów.

Wobec ustaw, które trafiły do Pałacu Prezydenckiego z parlamentu, Komorowski użył weta dwa razy: w przypadku ustawy o Akademii Lotniczej w Dęblinie (zostało podtrzymane przez posłów) oraz ustawy o nasiennictwie. To ostatnie weto Komorowski uzasadniał niezgodnością zapisów ustawy o nasiennictwie z prawem europejskim. Wcześniej prezydent przeprowadził konsultacje ze środowiskami naukowymi, po których ocenił, że ustawa to bubel legislacyjny. Weto wobec ustawy o nasiennictwie - z uwagi na zasadę dyskontynuacji - nie zostało rozpatrzone przez Sejm VI kadencji.

Komorowski w ciągu dwóch lat odesłał dwie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego

Na początku 2012 r. prezydent skierował do Sejmu projekt ustawy o nasiennictwie. Powtarzał on większość podstawowych zapisów zawetowanej ustawy, ale m.in. utrzymał zakaz wpisu do rejestru odmian roślin genetycznie modyfikowanych.

Komorowski w ciągu dwóch lat odesłał dwie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. W lutym br. skierował do TK - w trybie kontroli następczej - wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją noweli ustawy wprowadzającej na jeden rok - 2012 - kwotową waloryzację emerytur i rent o 71 zł.

W 2011 r. prezydent skierował do TK ustawę, która zakładała automatyczne zwolnienie co dziesiątego pracownika administracji publicznej w latach 2011-13. W czerwcu ub.r. TK potwierdził wątpliwości głowy państwa i orzekł, że ustawa o racjonalizacji zatrudnienia nie może wejść w życie.

150 ułaskawień

Prezydent ułaskawił dotychczas ponad 150 osób. Liczne komentarze wzbudziło zlecenie w Kancelarii Prezydenta w marcu 2011 r. kontroli działań pracowników kancelarii Lecha Kaczyńskiego ws. ułaskawienia Adama S., wspólnika zięcia zmarłego prezydenta Marcina Dubienieckiego. Wyniki audytu wskazały na zaginięcie kilku dokumentów w Kancelarii Prezydenta, co spowodowało złożenie zawiadomień do prokuratora generalnego i dwie dymisje w prezydenckiej kancelarii.

Prezydent Komorowski nadał 21 osobom Ordery Orła Białego. Otrzymali je m.in. Adam Michnik, Jan Krzysztof Bielecki, Aleksander Hall, Wisława Szymborska, abp Tadeusz Gocłowski, Zbigniew Romaszewski, Andrzej Wielowieyski, Andrzej Wajda, Władysław Findeisen, Wojciech Kilar i Jerzy Regulski.

Pod koniec 2010 r. z zasiadania w kapitule Orderu Orła Białego zrezygnowali: b. Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński i jeden z czołowych opozycjonistów w czasach PRL Andrzej Gwiazda. Swą decyzję tłumaczyli przyznaniem Orderu Michnikowi, Bieleckiemu, Hallowi i bp. Alojzemu Orszulikowi. Z kapituły odszedł też b. premier Jan Olszewski.

W miejsce osób, które odeszły z kapituły prezydent powołał w lutym 2011 r. Władysława Bartoszewskiego, Aleksandra Halla, Krzysztofa Pendereckiego i prof. Henryka Samsonowicza.

W sumie Komorowski odznaczył ponad 250 tys. osób, w tym m.in. byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego: prof. Marka Safjana i prof. Andrzeja Zolla oraz ludzi kultury, w tym m.in. Wojciecha Młynarskiego, Korę, Lecha Janerkę, Tomasza Lipińskiego, Zygmunta Staszczyka. Komorowski odznaczył też załogę Boeinga 767, który 1 listopada ub.r. awaryjnie lądował, bez wysuniętego podwozia, na warszawskim lotnisku Chopina, a także kobiety zaangażowane w walkę o wolność, w tym m.in. Danutę Wałęsę. Większość odznaczeń to medale za długoletnie pożycie małżeńskie.

30 podróży zagranicznych

Przez dwa lata Komorowski odbył 30 podróży zagranicznych. Z pierwszą wizytą udał się do Brukseli, Paryża i Berlina. W grudniu 2010 r. odwiedził Stany Zjednoczone, gdzie uzyskał zapewnienie prezydenta Baracka Obamy o "nierozerwalnym" sojuszu z Polską. Obama wyraził nadzieję, że do końca jego kadencji wizy dla Polaków zostaną zniesione. Komorowski był też na Kaukazie; odwiedzał m.in. państwa bałtyckie, Czechy, Słowację, kilkakrotnie Włochy.

W grudniu 2011 r. prezydent złożył oficjalną wizytę w Chinach, której celem było wzmocnienie polsko-chińskich stosunków politycznych i gospodarczych. Była to pierwsza od 14 lat wizyta polskiego prezydenta w Państwie Środka. Podczas wizyty Komorowski i Hu Jintao podpisali wspólne oświadczenie o strategicznym partnerstwie między obu krajami.

11 kwietnia 2011 r. Komorowski wraz z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem wspólnie uczestniczyli w Katyniu w uroczystościach upamiętniających rocznicę mordu dokonanego przez NKWD na polskich oficerach. Byli też w Smoleńsku, gdzie w katastrofie samolotowej zginęła m.in. para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy; złożyli kwiaty na lotnisku przy brzozie, w której utkwił odłamek skrzydła Tu-154M.



Światowi przywódcy w Warszawie

Prezydent przyjmował też światowych przywódców w Warszawie. W maju 2011 r. na zaproszenie Bronisława Komorowskiego w Polsce gościł Barack Obama. W Warszawie spotkał się z 20 przywódcami Europy Środkowej i Wschodniej, którzy uczestniczyli w Szczycie Środkowoeuropejskim. Także na zaproszenie polskiego prezydenta w lutym 2011 r. w Warszawie odbył się szczyt Trójkąta Weimarskiego z udziałem kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Do poprzedniego spotkania na takim szczeblu doszło w grudniu 2006 r.

W tym samym miesiącu do Polski przyjechała szwedzka para królewska: król Karol XVI Gustaw i królowa Sylwia. W maju następnego roku wizytę w Polsce złożyła norweska para królewska - król Harald V i królowa Sonja. W czerwcu tego roku z oficjalną wizytą - po raz pierwszy od 12 lat - do Polski przyjechał prezydent Włoch Giorgio Napolitano.

Komorowski bardzo chętnie podróżuje po kraju

W ciągu dwóch lat odwiedził kilkadziesiąt miejsc w Polsce; uczestniczył tam m.in. w miejscowych uroczystościach, spotykał się z przedstawicielami lokalnych społeczności.

Prezydent dość często zwoływał posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego, czyli organu doradczego głowy państwa, której pracom przewodniczy. Rada zbierała się jedenaście razy. Posiedzenia dotyczyły m.in.: bezpieczeństwa na Euro 2012, bezpieczeństwa energetycznego Polski, energetyki jądrowej, reformy armii.

Z zasiadania w RBN za kadencji Komorowskiego zrezygnował lider PiS Jarosław Kaczyński. "Są politycy, którzy sami siebie eliminują z rozmowy o bezpieczeństwie państwa" - komentował prezydent. Kontrowersje wokół RBN wzbudziło też zaproszenie na jedno z jej posiedzeń gen. Wojciecha Jaruzelskiego wraz z innymi byłymi prezydentami i premierami.

Komorowski zwołał jak dotąd jedno posiedzenie Rady Gabinetowej (posiedzenie rządu pod przewodnictwem prezydenta), aby ocenić stan przygotowań Polski do prezydencji.

Kontrowersje między Pałacem Prezydenckim a MSZ

Pod koniec 2011 r. pojawiły się kontrowersje między Pałacem Prezydenckim a MSZ w związku z berlińskim wystąpieniem ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Szef dyplomacji przedstawił wizję zmian w instytucjach UE i wezwał do większej aktywności Niemiec w obliczu kryzysu gospodarczego. Komorowski ocenił, że tak istotne dla debaty o UE przemówienia powinny być najpierw konsultowane w kraju, a potem wygłaszane na forum międzynarodowym.

Spory o formę upamiętnienia Marii i Lecha Kaczyńskich

Podczas pierwszego roku prezydentury Komorowskiego trwały spory o formę upamiętnienia Marii i Lecha Kaczyńskich przed Pałacem Prezydenckim przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. We wrześniu 2010 r. krzyż sprzed Pałacu - wokół którego od katastrofy smoleńskiej gromadzili się ludzie - został przeniesiony do pałacowej kaplicy, a następnie do kaplicy w kościele św. Anny. Wzbudziło to protesty przeciwników przeniesienia krzyża.

Podczas dwóch lat urzędowania Komorowskiego nie zabrakło wpadek. Wśród nich można wymienić błąd ortograficzny zrobiony przez prezydenta we wpisie do księgi kondolencyjnej w ambasadzie Japonii w Warszawie. Komorowski za tę pomyłkę przeprosił.



Eksperci o dwóch latach prezydentury Bronisława Komorowskiego

Drugi rok prezydentury Bronisława Komorowskiego jest znacznie bardziej aktywny niż pierwszy - uważa politolog dr Bartłomiej Biskup. Z kolei socjolog dr Jarosław Flis podkreśla, że prezydent wypełnia swoją rolę z korzyścią dla siebie. "Na pewno dałoby się zrobić dużo więcej błędów" - dodał.

Zdaniem politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, znawcy marketingu politycznego dra Bartłomieja Biskupa, większa aktywność prezydenta objawia się "przede wszystkim zwiększeniem gron konsultacyjnych, z którymi chciał współpracować, a także większą aktywnością, jeśli chodzi o proces legislacyjny". "Choć nie była to też duża aktywność, bo nie mamy wiele jakichś ważnych projektów prezydenckich" - zauważył Biskup w rozmowie z PAP.

"Czasem prezydent prezentował inne zdanie niż rząd i - przede wszystkim - miał jakąkolwiek opinię na temat różnych spraw. W pierwszym roku prezydentury różnie z tym bywało i bardzo często uważano, że prezydent skupia się wyłączenie na Pałacu, a nie interesuje się sprawami kraju. Myślę więc, że ten drugi rok był znacznie bardziej aktywny niż pierwszy" - powiedział Biskup.

Czasem "wyprzedza" premiera

Według niego prezydent czasem "wyprzedza" premiera w różnych działaniach, "daje mu prztyczka w nos", ale zdecydowanie nie ma mowy o konflikcie między nimi.

"Przypadków współpracy było zdecydowanie więcej. Prezydent nie rzuca kłód pod nogi PO i koalicji rządzącej. Żadnego konfliktu nie widzę. Po prostu wydaje się, że ponieważ to jest w sumie jedno ugrupowanie, a prezydent stara się już w tej chwili zabiegać o kolejną kadencję, w związku z tym musi się trochę odróżnić od rządu, którego notowania chcąc nie chcąc będą spadać" - zauważył ekspert.

Pozytywna rywalizacja

Jak zauważył, prezydent nie może robić tego samego co premier, gdyż byłoby to złe dla jego notowań. "Stąd te działania. To nie są działania wrogie. Ta rywalizacja ma raczej charakter pozytywny w tym sensie, że nie ma skutków negatywnych dla państwa" - podkreślił Biskup.

Według dra Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego kluczową sprawą dla oceny drugiego roku prezydentury Bronisława Komorowskiego jest zmiana okoliczności, w jakich przyszło mu ją pełnić.

Prosta pochodna sytuacji premiera

"Rola prezydenta jest prostą pochodną sytuacji premiera. Po jesiennych wyborach parlamentarnych nastąpiły tu wyraźne zmiany i kiedy pozycja Donalda Tuska ostatecznie się ustabilizowała, prezydent się do tego dostosował. To tworzy delikatną równowagę" - powiedział Flis.

Jak wyjaśnił, podstawowym długofalowym interesem Bronisława Komorowskiego jest pozostać niekwestionowanym kandydatem PO w wyborach prezydenckich w roku 2015, jednocześnie jednak - dodał - dla prezydenta lepiej jest w oczach opinii publicznej niejako "odkleić" się od PO i rządu. To daje jakiekolwiek szanse reelekcji w wypadku, gdyby notowania partii rządzącej spadły, a rząd wpadł w tarapaty. Jak podkreślił Flis, prezydent musi to jednak zrobić tak, aby PO nie zaszkodzić. Doświadczenie uczy bowiem, że to kandydat przodującej w sondażach partii wygrywa wybory prezydenckie.

Zadanie poniekąd karkołomne

W ocenie Flisa stojące przed Komorowskim zadanie jest poniekąd karkołomne. "Chodzi o to, żeby być przez PO postrzeganym, jako swój, a przez pozostałych - jako jednak różny od samej Platformy" - powiedział. "To jest szczelina, w którą musi się wcisnąć Komorowski i na razie idzie mu to całkiem, całkiem" - uważa ekspert.

Na fotelu pasażera, koło kierowcy-premiera

"Ustrojowo, polski prezydent to ktoś, kto siedzi na fotelu pasażera, koło kierowcy-premiera. Jeśli są z tego samego obozu, najlepiej być przez premiera dowiezionym do drugiej kadencji. Stąd strategia polegająca na tym, by na PO sprawić wrażenie, że nie ma dla niego alternatywy, a jeżeli nawet są jakieś napięcia, to na znośnym poziomie. Ważne też, by nie być atakowanym przez opozycję. Stąd wypełnianie swojej funkcji tak, żeby członkowie macierzystej partii żyli w przekonaniu, że de facto nie szkodzi rządowi, a opozycja, że jednak trochę szkodzi" - mówił Flis.

Według niego z tej strategii wynikają pewne "nieoczywiste ruchy" Komorowskiego w ostatnim roku - własne, niekonsultowane z premierem inicjatywy i podtrzymywanie "niewielkiego, ale jednak istniejącego poziomu napięcia między prezydentem a rządem".

"Komorowski sam nie podkłada Donaldowi Tuskowi nogi, ale jak premier ma problemy, to prezydent pokazuje, że jest niezbędnym elementem równowagi. Chętnie wbija mizerykordię projektom, które okazały się niepopularne, jak było w sprawie ACTA. Natomiast np. w sprawie reformy emerytur, która była sztandarowym projektem rządu, odbywa rytuał budowania porozumienia między partiami. Choć przecież wiadomo było, że żadnego porozumienia nie będzie i że to nie on ustala zasady kompromisu w tej sprawie. Pomimo braku porozumienia reformy nie zastopował - gdyby za jego sprawą reforma upadła, PO zapewne postawiłaby pod znakiem zapytania jego ponowne poparcie" - podkreślił Flis.

"To są wszystko elementy jednej układanki" - zaznaczył naukowiec. "Prezydent musi odróżniać się od Platformy i jednocześnie uważać, aby być przez jej członków postrzeganym jako najlepszy kandydat na prezydenta w roku 2015. Jednym zagrożeniem jest słabość PO, drugim - nadmierna siła premiera. Chodzi o to, żeby nie było tak, że Donald Tusk pozbawi go prezydentury stwierdzając, że on sam kandyduje, np. mówiąc: +robimy prawybory w PO, ja startuję, Bronek ty startujesz?+" - mówił Flis. Stąd prezydent nie robi nic, co mogłoby wzmocnić premiera, jednocześnie troszcząc się, by opozycja względem tego ostatniego w samej PO nie była zbyt słaba.

W jego opinii takie zachowanie Komorowskiego jest konsekwencją niezwykle dwuznacznej roli prezydenta, jaką przypisała mu konstytucja z 1997 roku.

"Prezydent musi zabiegać o zwycięstwo w wyborach, a to oznacza, że musi się liczyć z poparciem największej partii i nie mieć w niej konkurentów, a z drugiej strony nie odpowiada za to, co jest złe w rządzeniu, ewentualnie odgrywa +wujka dobra rada+, kiedy się nadarza okazja" - zaznaczył Flis. "Dlatego obserwujemy taki dla - jednych oczywisty, dla drugich dość jałowy - taniec między prezydentem, premierem a partią rządzącą. Jest to efekt takiego, a nie innego rozwiązania konstytucyjnego, które popycha aktorów do takich reakcji" - uważa ekspert.

Według Flisa jak na "tak dwuznaczną rolę, jaką pełni prezydent w obecnych realiach ustrojowych, Bronisław Komorowski, wypełnia ją z pewnością z korzyścią dla siebie i z umiarkowanym kosztem dla kraju i partii rządzącej". "Czy to by się dało zrobić lepiej? Na pewno dałoby się zrobić dużo więcej błędów" - powiedział socjolog.

Wydaje się, że na razie plan prezydenta się udaje

W jego opinii "wydaje się, że na razie plan prezydenta się udaje i w tej chwili rozwój wydarzeń jest dla niego najbardziej optymistyczny". "Premier ma inne problemy, niż roztrząsanie czy nie lepiej byłoby samemu kandydować na prezydenta. Na dziś taki scenariusz wydaje się być dla Tuska stanowczo za ryzykowny. Z drugiej strony PO jest liderem w sondażach, a Bronisław Komorowski jest uważany przez jej członków bardziej za +swojego+, niż +nieswojego+ - niezależnie od tego, że otacza się byłymi politykami Partii Demokratycznej. Prezydent otwiera też sondaże zaufania społecznego" - zauważył naukowiec.