Były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko w zaplanowanych na jesień wyborach parlamentarnych ma zamiar wprowadzić do Rady Najwyższej nową siłę polityczną i jest przekonany, że przekroczy ona obowiązujący 5-procentowy próg wyborczy.

"Moim celem jest powołanie (...) partii patriotycznej" - oświadczył Juszczenko we wtorek na konferencji prasowej w Kijowie. Poinformował, że ostateczny kształt nowego ugrupowania zostanie ogłoszony 7 lipca.

Juszczenko ujawnił także, iż do jego inicjatywy przyłączyło się ponad 30 przedstawicieli różnych organizacji. Jest tam m.in. nieobecna w sondażach Ukraińska Partia Ludowa, Kongres Ukraińskich Nacjonalistów oraz ruchy społeczne takie jak "Proswita", czy Stowarzyszenie Więźniów Politycznych i Represjonowanych.

Były prezydent ocenił, że obecne wydarzenia w jego kraju świadczą, iż Ukraina może przekształcić się w "Białoruś numer 2".

"Na półkę odłożono (parafowaną, lecz niepodpisaną) umowę stowarzyszeniową Ukraina-UE. Zamrożono rozmowy o ruchu bezwizowym i modernizacji systemu gazociągów. Jestem przekonany, że taka polityka nie odpowiada naszym interesom narodowym" - podkreślił.

Od Juszczenki odwracają się nawet najbliżsi współpracownicy

Juszczenko stoi dziś na czele rozpadającej się i tonącej w długach partii Nasza Ukraina, która ma tak niskie poparcie, że nie jest nawet wymieniana w sondażach przedwyborczych.

Kiedy Juszczenko nie zgodził się na wejście Naszej Ukrainy do tzw. Komitetu Zjednoczonej Opozycji, ugrupowanie to opuszczają nawet najbardziej wierni mu do niedawna współpracownicy, tacy jak były szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wałentyn Naływajczenko.

Juszczenko nie chce współpracować z Komitetem ze względu na dominującą rolę, jaką odgrywa w nim Blok byłej premier Julii Tymoszenko, jego sojuszniczki z czasów pomarańczowej rewolucji w 2004 r., którą były prezydent od lat traktuje jak swego największego wroga.

Były prezydent doprowadził do podziału opozycji

Juszczenko, który doszedł do władzy właśnie dzięki tej rewolucji oraz poparciu Tymoszenko, obarczany jest winą za rozbicie obozu ugrupowań prozachodnich i oskarżany o doprowadzenie do władzy obecnego prezydenta Wiktora Janukowycza.

W wyborach prezydenckich 2010 r., gdy Janukowycz walczył o najwyższe stanowisko w państwie z Julią Tymoszenko Juszczenko apelował, by Ukraińcy nie popierali ani jednej, ani drugiej kandydatury.

Gdy w ubiegłym roku Tymoszenko została oskarżona o nadużycia przy zawieraniu w 2009 r. umów gazowych z Rosją Juszczenko był świadkiem w jej procesie.

Oświadczył wówczas, że podpisując te kontrakty Tymoszenko działała z pobudek politycznych i zasugerował, iż była premier sama zaproponowała Rosjanom wyższą stawkę za gaz dla Ukrainy, licząc na poparcie Moskwy dla swej kandydatury w wyborach prezydenckich na Ukrainie na początku 2010 r.

W październiku Tymoszenko została skazana na siedem lat więzienia i odsiaduje swój wyrok w żeńskiej kolonii karnej w Charkowie.