W aktach przemocy między społecznością buddyjską a muzułmańską na zachodzie Birmy zginęło do tej pory ponad 80 osób - podały w czwartek władze. W tej liczbie jest 10 muzułmanów zlinczowanych na początku czerwca w odwecie za zgwałcenie i zabójstwo buddystki.

Od 10 czerwca w zachodnim stanie Arakan obowiązuje stan wyjątkowy. Nie powstrzymało to jednak aktów przemocy między buddystami a muzułmanami z grupy etnicznej Rohingya, których uważa się często za nielegalnych imigrantów z Bangladeszu, a którzy są bezpaństwową mniejszością etniczną pozbawioną przez władze praw.

W środę w jednej z wiosek odnaleziono ciała ośmiu buddystów; w tej samej miejscowości dwie osoby są uważane za zaginione - poinformowały w czwartek lokalne władze. "Zostali oni zabici w walkach z Bengalczykami" - powiedział AFP przedstawiciel władz.

Dodał, że ludzie w ogarniętych konfliktem regionach nie śpią w nocy ze strachu przed przemocą i poprosili władze o zgodę na powołanie nocnych patroli w celu ich ochrony; władze nie ustosunkowały się dotychczas do tej prośby.

Ok. 800 tys. Rohingya, zamieszkujących północ stanu Arakan, nie należy do mniejszości etnicznych uznawanych przez reżim w Najpjidaw, ani przez większość Birmańczyków, którzy nie kryją względem nich wrogości.

Oficjalnie w Birmie muzułmanie stanowią 4 proc. ludności, a buddyści - 89 proc. Jednak w tej części kraju proporcje te są wyraźnie bardziej wyrównane.

Według ONZ Rohingya są jedną z najbardziej prześladowanych grup etnicznych na świecie. Setki z nich usiłują dostać się drogą morską do Bangladeszu, ale tamtejsza straż przybrzeżna udaremnia te próby.