Prezydent Francji po wyborach proponuje Unii wart 120 mld euro pakiet stymulacyjny.
Francois Hollande zgarnął całą pulę. Od wczoraj jako prezydent ma najsilniejsze zaplecze parlamentarne w Europie. Przez kolejne pięć lat bez problemów będzie mógł realizować swój program walki z kryzysem. Wynik wyborów parlamentarnych wzmacnia również jego pozycję w Europie i wobec Angeli Merkel.
Według pierwszych wyników socjaliści zdobyli bezwzględną większość w Izbie Deputowanych i będą mogli utworzyć rząd nawet bez poparcia partii ekologicznych oraz skrajnego Frontu Lewicy. Zdaniem instytutu Ipsos partia Hollande’a może liczyć na 284 – 313 miejsc w 577 izbie niższej francuskiego parlamentu.
– W V Republice lewica nigdy nie była tak silna – zwraca uwagę Zaiki Laidi, politolog z paryskiej uczelni Sciences-Po.
Poza przewagą w Izbie Deputowanych socjaliści mają bowiem także większość miejsc w senacie. Do nich należy przywództwo w 22 z 23 regionów kraju. Socjaliści są także merami zdecydowanej większości czołowych francuskich metropolii. Z ich ugrupowania wywodzą się prezydent i szef rządu. Brakuje im tylko jednego: 3/5 większości w połączonych obu izbach parlamentu (Zgromadzeniu Narodowym), co jest niezbędne, aby zmienić konstytucję. – Tego nie mogą zrobić nawet przy poparciu partii ekologicznych i skrajnej lewicy. Potrzebują głosów prawicy – podkreśla Laidi.
Takie ograniczenie może być istotne, bo od czasu Francois Mitterranda socjaliści zwalczali ustrój utworzony ponad pół wieku temu przez generała de Gaulle’a. Sam Hollande zapowiedział także pewne zmiany w ustawie zasadniczej jak przyznanie prawa w wyborach lokalnych cudzoziemcom. Zmiany w konstytucji będą także konieczne, aby powołać „unię fiskalną”, której domaga się Angela Merkel. Oddaniu kontroli Brukseli francuskiego budżetu stanowczo przeciwny był poprzedni prezydent Francji Nicolas Sarkozy.
Silne zaplecze bardzo ułatwi przeforsowanie innych koncepcji Hollande’a na forum Unii. Wczoraj „Le Journal du Dimanche” ujawnił jedną z najbardziej spektakularnych: to plan pobudzenia wzrostu gospodarczego we Wspólnocie poprzez wart 120 mld euro pakiet stymulacyjny. W liście wysłanym do europejskich przywódców francuski prezydent chce, aby pomysł został zatwierdzony już podczas najbliższego szczytu w Brukseli pod koniec czerwca. Zapowiada, że pakiet składałby się z niewykorzystanych funduszy strukturalnych (55 mld euro), kredytów Europejskiego Banku Inwestycyjnego (60 mld euro) oraz euroobligacji emitowanych dla realizacji konkretnych projektów (project bonds). Hollande chce także doprowadzić do ustanowienia unii bankowej oraz emisji euroobligacji na znacznie większą skalę. Do tej pory strategii dynamizacji wzrostu na kredyt stanowczo przeciwna była Angela Merkel. Jednak pozycja kanclerz, która może w przyszłym roku przegrać wybory parlamentarne, jest w samych Niemczech zdecydowanie słabsza niż Hollande’a we Francji.
Francuski prezydent będzie też miał wolną rękę we wdrażaniu obietnic wyborczych o charakterze socjalnym. Już wprowadził przepisy o obniżeniu z 62 do 60 lat wieku emerytalnego dla osób, które przepracowały odpowiednią liczbę lat, oraz ograniczył do 450 tys. euro brutto roczne uposażenie dla prezesów firm państwowych. Hollande chce także m.in. podnieść podatki od dochodów osobistych (dla osób zarabiając ponad milion euro do 75 proc.) i pensję minimalną, a także utworzyć 60 tys. dodatkowych etatów dla nauczycieli.
Przyczynami spektakularnego sukcesu socjalistów są z jednej strony niechęć większości Francuzów do stylu rządzenia państwem przez Nicolasa Sarkozy’ego i załamanie poziomu życia w trakcie jego prezydentury, ale także umocnienie się Frontu Narodowego, z którym umiarkowana prawica nie chce tworzyć aliansów. Po raz pierwszy kandydaci FN w 61 okręgach zdobyli ponad 12,5 proc głosów, co pozwoliło im na przejście do drugiej tury. W ten sposób rozproszyły się głosy prawicowego elektoratu, z korzyścią dla socjalistów.

60 do tylu lat obniżył wiek emerytalny Francois Hollande. Jego poprzednik podwyższył ten wskaźnik do 62 lat

4,2 proc. PKB tyle zdaniem Komisji Europejskiej wyniesie deficyt budżetowy we Francji w 2013 r. Francja zobowiązała się, że go ograniczy do 3 proc.

75 proc. taki PIT będą płacili ci Francuzi, którzy zarabiają ponad milion euro rocznie

450 tys. euro na takim poziomie Hollande wyznaczył maksymalne roczne zarobki prezesów firm państwowych