"Świadectwo z czarnym paskiem za zniszczenie polskiej edukacji" dostała w czwartek w Sejmie minister edukacji Krystyna Szumilas. Jej odwołania z funkcji chcą PiS, Solidarna Polska i Ruch Palikota, sprzeciwiają się temu PO i PSL. SLD wstrzymuje się od głosu.

"Półroczne urzędowanie pani minister to festiwal chaosu, niekompetencji, zaniechań, opóźnień i żenującej beztroski" - napisali we wniosku o wotum nieufności posłowie PiS, według których jest ona najgorszym ministrem edukacji oraz bezrefleksyjną kontynuatorką polityki swojej poprzedniczki Katarzyny Hall.

"Z punktu widzenia formalnego to wniosek PiS, ale podobną opinię wyraża wiele osób" - powiedział podczas czwartkowej debaty poseł PiS Sławomir Kłosowski, który wręczył Szumilas "świadectwo z czarnym paskiem za zniszczenie polskiej edukacji". Według niego, w grupie przeciwników obecnej polityki oświatowej rządu są m.in. nauczyciele, którzy mogą stracić pracę w wyniku wprowadzania nowych ramowych planów nauczania, powołana niedawno w Krakowie Obywatelska Komisja Edukacji Narodowej, w tym osoby prowadzące protesty głodowe w związku ze zmianami w nauczaniu historii w szkołach ponadgimnazjalnych oraz rodzice zaniepokojeni zamieszaniem wokół nauczania religii w szkołach.

Kłosowski ocenił, że Szumilas nie ma predyspozycji, aby być ministrem edukacji, nie ma też umiejętności, wiedzy merytorycznej i pomysłu na edukację.

Minister edukacji narodowej bronił premier Donald Tusk określając wniosek PiS o odwołanie Szumilas jako krzyk pełen hipokryzji i fałszywych danych. Premier wyraził opinię, że Szumilas to bardzo dobry minister edukacji i zwrócił się do Sejmu o "obronę minister Krystyny Szumilas przed nieuprawnionymi i nie zawsze eleganckimi atakami dość zajadłej opozycji". Przekonywał, że to za rządów PO-PSL naprawiane są skutecznie gigantyczne zaniedbania w edukacji.

Premier zwrócił m.in. uwagę na znacznie większe w porównaniu z poprzednimi latami finansowanie edukacji. "Tylko sama subwencja (oświatowa) w roku 2007 wynosiła 28 mld zł, a w roku 2012 prawie 39 mld zł" - podkreślił premier. Zauważył jednocześnie, że ta "tak radykalnie większa" w roku 2012 subwencja przypada na prawie milion mniej uczniów i przedszkolaków. Mniejsza liczba uczniów związana z niżem demograficznym jest faktycznym - jego zdaniem - powodem decyzji o likwidacji szkół. Jak mówił, w 2005 r. w szkole podstawowej średnia liczba uczniów w klasie wynosiła 20; w roku 2012 jest to 18 uczniów.

Premiera poparły podczas debaty kluby PO i PSL. Skąd ten pesymistyczny ton, skąd to czarnowidztwo - pytała posłów PiS Urszula Augustyn z PO, która przytoczyła wyniki najnowszych badań PISA przeprowadzanych w 65 najbardziej rozwiniętych krajach świata. Z badań wynika, że Polska z kraju o wynikach na poziomie "głęboko poniżej średniej" poprawiła je i obecnie zajmuje piąte miejsce w czytaniu, szóste - w naukach przyrodniczych i jedenaste - w matematyce. Przypomniała też, że w ciągu ostatnich czterech lat nauczyciele dostali znaczne podwyżki.

O podwyżkach dla nauczycieli przypomniał także koalicyjny PSL, który wniosek PiS o odwołanie Szumilas określił jako populistyczny. "Odnoszę wrażenie, że gdy opozycja nie ma już czego zaoferować mediom, a także nie ma sposobu, by zwrócić na siebie uwagę wyborców, wtedy zgłasza wniosek o wotum nieufności wobec ministrów" - powiedział w imieniu PSL poseł tej partii Mirosław Pawlak.

Odwołania obecnej szefowej MEN chce natomiast Solidarna Polska. Wniosek PiS uzasadnia zaproponowana przez MEN reforma nauczania - przekonywała posłanka Solidarnej Polski Marzena Wróbel. "Pani minister Szumilas nie jest nowicjuszką jeśli idzie o zarządzanie systemem edukacji. W poprzedniej kadencji Sejmu była najbliższą współpracownicą pani minister Hall i zmieniała polski system edukacyjny w sposób wyjątkowo niekorzystny. Kiedy została ministrem już konstytucyjnym mogła ten proces zahamować" - tłumaczyła Wróbel.

Z kolei Ruch Palikota, w imieniu którego przemawiał poseł Piotr Bauć, chce wotum nieufności nie tylko dla minister edukacji Krystyny Szumilas, ale "dla całej klasy politycznej, która doprowadziła do edukacyjno-ideowej zapaści Polski".

SLD rozważa wstrzymanie się od głosu podczas zapowiedzianego na piątek głosowania nad wotum nieufności wobec Szumilas. Poinformował o tym podczas debaty poseł tej partii Artur Ostrowski. Jednocześnie zaznaczył, że SLD "na pewno nie będzie głosować przeciwko wnioskowi o odwołanie minister". Jego zdaniem czwartkowa debata dotyczy nie tyle odwołania minister edukacji, co kondycji polskiej oświaty. "Należy dyskutować nie o ministrze, ale o kierunkach rozwoju edukacji" - zaznaczył poseł SLD.