Deklaracje jedności przywódców PiS i Solidarnej Polski mogą zapowiadać istotne zmiany na scenie politycznej - ocenia dr Jarosław Flis. Zdaniem dr. Bartłomieja Biskupa posunięcie liderów obu ugrupowań było do przewidzenia, ale może to być jednorazowy gest.

Przemawiając w sobotę w Warszawie do uczestników marszu domagających się przyznania Telewizji Trwam koncesji na naziemną emisję cyfrową, prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił o potrzebie jedności. "Zwracam się do ciebie, Zbyszku, zapomnijmy o tym, co było złe, idźmy razem" - powiedział do Zbigniewa Ziobry. "To, co było, zapomnieliśmy, chcemy działać razem" - odpowiedział szef Solidarnej Polski.

"Brzmi to jak zapowiedź zjednoczenia. Jak to się przełoży na szczegóły - zobaczymy. Na scenie politycznej byłaby to istotna zmiana, której oczekują części elektoratów obu partii; na pewno oznaczałaby wzmocnienie PiS" - powiedział PAP Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Flis zwrócił uwagę, że "po wyłomie, jakim było niedawne porozumienie (PiS - PAP) o współpracy z Prawicą Rzeczypospolitej, pole manewru staje się całkiem szerokie".

"Warto zwrócić uwagę, że przy połączeniu wyników sondaży poszczególnych ugrupowań zbliżają się one do PO, o ile nie wychodzą na prowadzenie. Czy to się w tak prosty sposób przełoży na zsumowanie wyników, nie wiadomo, ale nie jest to nieprawdopodobne" - dodał Flis.

"To było do przewidzenia"

Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, znawca marketingu politycznego dr Bartłomiej Biskup tak skomentował sobotnie deklaracje obu polityków: "To było do przewidzenia, dziwię się tylko, że stało się to tak szybko. Pytanie, czy chodzi o jedność w sprawie Telewizji Trwam, czy w ogóle".

Według Biskupa był to ruch oczekiwany przez wyborców prawicy i "na korzyść tych ugrupowań", ponieważ SP i PiS są podobne pod względem programowym, obyczajowym, moralności, tradycji i wartości.

Zdaniem Biskupa wspólna lista ugrupowań jest prawdopodobna przy wyborach do Parlamentu Europejskiego. "Dla wyborców jest to oznaka czegoś, czego dawno nie widziano na prawicy - zbliżenia stanowisk i jedności" - zauważył Biskup.

Jego zdaniem deklaracja Kaczyńskiego "świadczy o sile Solidarnej Polski i o tym, że prezes PiS liczy się z sondażową siłą SP", zważywszy, że "dotychczasową strategią Kaczyńskiego było: o nich nie mówimy, bo ich nie ma".

Biskup zwrócił zarazem uwagę, że Kaczyński i Ziobro "nie mogli skoczyć sobie do gardeł, bo połączył ich sprzeciw wobec decyzji w sprawie mediów, z którymi współpracują".

"Może to być jednorazowa gra, podyktowana potrzebą chwili. Media związane z toruńskimi redemptorystami popierają oba ugrupowania, nie wskazując, które jest im bliższe" - zaznaczył.