Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin ocenił, że sprawa rosyjskiego prokuratora Aleksandra Ignatienki ma prawdopodobnie charakter wyłącznie kryminalny. Minister analizuje wniosek o jego ekstradycję do Rosji, a decyzję podejmie w ciągu paru tygodni. Gowin mówił też o sprawie katastrofy smoleńskiej.

"Uważam za bezdyskusyjne, że do państw w rodzaju Białorusi nie powinniśmy wydawać osób, co do których istnieje podejrzenie, że są ścigane z powodów politycznych. W przypadku rosyjskiego prokuratora nic na to nie wskazuje. Wygląda na to, że mamy do czynienia z zarzutami natury kryminalnej" - powiedział Gowin pytany przez PAP, jaka będzie jego decyzja w sprawie rosyjskiego wniosku o ekstradycję Ignatienki.

Minister potwierdził, że do ministerstwa dotarły już odpowiednie dokumenty, w tym decyzje sądu I i II instancji o dopuszczalności tej ekstradycji. "Analizuję wraz ze współpracownikami argumenty przemawiające za ekstradycją. Potrzebuję jeszcze paru tygodni na podjęcie decyzji" - zaznaczył.

Ignatienko, były pierwszy zastępca prokuratora obwodu moskiewskiego, był poszukiwany przez Interpol. Został zatrzymany przez ABW 1 stycznia wieczorem w okolicach Zakopanego. Byłego prokuratora ścigano na podstawie międzynarodowego listu gończego za przestępstwa korupcyjne i oszustwo popełnione na terenie Rosji.

Na początku lutego Sąd Okręgowy w Nowym Sączu zgodził się na ekstradycję Ignatienki do Rosji. Przedłużył mu też areszt tymczasowy do 9 czerwca. Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał w mocy te postanowienia, a zażalenia jego obrońcy uznał za niezasadne. Obrona wskazywała, że ściganie rosyjskiego prokuratora może mieć podłoże polityczne. Ostateczną decyzję w sprawie wydania podejrzanego Rosji podejmie teraz minister sprawiedliwości.

Ignatience stawiane są dwa zarzuty. Pierwszy, że od sierpnia 2009 do kwietnia 2010 r. jako pierwszy zastępca prokuratora obwodu moskiewskiego, działając w porozumieniu z innymi osobami w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, zdecydował się nie ścigać nielegalnej działalności czterech osób, związanej z organizacją przemysłu hazardowego. Według Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej przyjął za to łapówkę w wysokości ok. 1,5 mln dolarów. Drugi zarzut dotyczy doprowadzenia jednego z organizatorów przemysłu hazardowego, wspomnianego w pierwszym zarzucie, do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Za oba przestępstwa w Rosji grozi kara do 12 lat więzienia.

Gowin poinformował też, że trwają negocjacje w sprawie polsko-rosyjskiej umowy o współpracach w sprawach karnych. Prace nad zawarciem takiej umowy zostały zapoczątkowane za czasów jego poprzednika na stanowisku ministra sprawiedliwości - Krzysztofa Kwiatkowskiego. "Na razie wydaje się, że rozmowy idą w dobrym kierunku. Jeśli strona rosyjska będzie gotowa do podpisania umowy, to w maju wybiorę się do Rosji" - powiedział minister.

Planowana umowa ma na celu uzupełnienie i ułatwienie stosowania europejskich konwencji o pomocy prawnej w sprawach karnych, dokument mówi też o możliwości powoływania polsko-rosyjskich zespołów śledczych i przesłuchań na odległość. Umowa nie będzie mogła być stosowana do śledztw, które już się toczą. W zeszłym roku podpisano polsko-rosyjskie porozumienie o współpracy w sprawach cywilnych, które dotyczyło m.in. decentralizacji obrotu prawnego.

Minister podkreślił, że na spotkaniu ze swym rosyjskim odpowiednikiem na pewno podejmie temat sprowadzenia do Polski wraku rozbitego pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku Tu-154M. "Fakt, że po dwóch latach od katastrofy szczątki samolotu wciąż nie wróciły do Polski jest poważnym zgrzytem w relacjach polsko-rosyjskich" - ocenia.

Pytany, co powiedziałby Władimirowi Putinowi, który - zdaniem Gowina - jest tą osobą, od której faktycznie zależy decyzja w sprawie przekazania Polsce wraku, Gowin odparł: "powiedziałbym, że polska opinia publiczna oczekuje od władz Rosji większej, niż do tej pory wrażliwości na skalę tragedii, jaką dla nas była katastrofa smoleńska i że oczekujemy bezzwłocznego przekazania szczątków samolotu". "Nie rozumiem argumentów, którymi w tej sprawie posługuje się strona rosyjska" - dodał.