SP zapowiedziała skierowanie do komisji etyki wniosku o ukaranie Donalda Tuska za wypowiedź pod adresem szefa "S" Piotra Dudy, w której użył słowa "pętak". Wniosek do komisji w tej sprawie złożyło już PiS. Premier podkreślił, że określenie "pętak" nie odnosiło się do Dudy.

Politycy Solidarnej Polski podkreślili na konferencji prasowej, że premier w trakcie sejmowej debaty nad wnioskiem Solidarności o referendum ws. wydłużenia wieku emerytalnego nazwał Dudę "pętakiem". Sam szef rządu wyjaśniał potem, że sformułowanie to w sposób oczywisty nie dotyczyło osoby szefa "S".

"Wypowiedź pana premiera jest bulwersująca i ze smutkiem można skonstatować, że jeśli premierowi już teraz puszczają nerwy, to co będzie później. Jeśli premier już teraz nie potrafi utrzymać nerwów na wodzy, to jak to świadczy o jego pewności siebie i pewności argumentów, które podnosi. To jest chyba najlepsze świadectwo braku pewności siebie pana premiera Donalda Tuska i świadectwo słabości rządu w tej sprawie" - powiedział na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie szef SP Zbigniew Ziobro.

Wiceszefowa SP Beata Kempa zapowiedziała, że jej klub skieruje wniosek do komisji etyki o ukaranie szefa rządu za tę - jak stwierdziła - "haniebną i niedobrą" wypowiedź, która nie powinna mieć miejsca w polskim parlamencie.

"Jestem oburzona tym, co przed chwilą powiedział premier Donald Tusk, nazywając pana przewodniczącego, przedstawiciela ponaddwumilionowej rzeszy wnioskodawców +pętakiem+. Klub Solidarnej Polski skieruje (do komisji) sprawę Donalda Tuska, który jest posłem na Sejm RP, o czym pragniemy przypomnieć" - powiedziała Kempa.

Jak podkreśliła, zarówno temperatura jak i poziom dyskusji sejmowej na temat referendum emerytalnego nie zwalniają premiera od obowiązku powstrzymania się od obrażania gości, a w szczególności przedstawicieli wnioskodawców spoza Sejmu.

Także klub PiS zareagował na tę wypowiedź Tuska. Szef klubu Mariusz Błaszczak wysłał w piątek po południu do szefa komisji etyki wniosek o ukaranie premiera.

"Tego typu wypowiedź należy uznać za absolutnie skandaliczną i nie licującą z powagą parlamentu. Twierdzenie, że sprawą drastycznego podwyższenia wieku emerytalnego przez rząd PO zajmują się tylko +pętaki+, nigdy nie powinno paść z mównicy sejmowej. Piotr Duda nie występował w Sejmie jako osoba prywatna, ale jako reprezentant obywateli, którzy poparli wniosek o referendum przygotowany przez NSZZ +Solidarność+. Negatywna reakcja premiera i próba zdyskredytowania Piotra Dudy była również próbą podważenia prawa obywateli do przeprowadzania referendów w ważnych dla nich sprawach" - uzasadnił Błaszczak.

Według szefa klubu PiS komisja etyki musi niezwłocznie wezwać Tuska i "wymóc na nim oświadczenie, że nie będzie więcej odnosił się z tak niebywałą pogardą do inicjatyw obywatelskich".

Tusk podczas sejmowej debaty, odnosząc się do pytania we wniosku "S" o referendum, zwrócił się do szefa NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy mówiąc: "Nie na tym polega odpowiedzialność przywódcy, panie przewodniczący, to jest tak łatwa rzecz, ja bym się, powiem szczerze, wstydził na pana miejscu podejmować tak łatwych zadań. Myślę, że nie po to pana wybierano na szefa Solidarności, aby się pan podejmował zadań, które właściwie jest w stanie wykonać każdy pętak, bo to jest najprostsze, co może być".

Po tych słowach na sali sejmowej podniosła się wrzawa i słychać było okrzyki m.in. "hańba". Wtedy marszałek Sejmu Ewa Kopacz zarządziła przerwę, w której zebrał się Konwent Seniorów, a premier podszedł do szefa NSZZ "Solidarność".

Premier powiedział później z mównicy sejmowej, że w przerwie obrad podszedł do szefa NSZZ "S" i "wyraził ubolewanie, jeśli dotknęło go sformułowanie, które w sposób oczywisty nie dotyczyło jego osoby". "Proszę o sięgnięcie do stenogramów, będzie to jasne" - dodał Tusk. Premier zapewnił, że ma najwyższy szacunek dla Dudy. "I nie tylko dzisiaj, mam nadzieję, pan przewodniczący się o tym przekonuje" - powiedział szef rządu.

Sam Duda, również zabierając głos z mównicy sejmowej, powiedział, że nie wziął słowa "pętak" do siebie, ale boi się, by nie uczyniły tego dwa miliony osób, które podpisały się pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum i "te kilkadziesiąt tysięcy, które stoi przed Sejmem". Dodał, że przyjął wyjaśnienia premiera. "Właściwie nie trzeba przepraszać, bo ja się tam nie obrażam" - zaznaczył.