Mieszkaniec Ukrainy domaga się w sądzie zwolnienia ze stanowiska premiera tego kraju Mykoły Azarowa, gdyż wbrew wymogom prawa nie włada on językiem ukraińskim - doniosły w środę miejscowe media.

Zdymisjonowania szefa rządu, który mówi na co dzień po rosyjsku, żąda Witalij Szwedow z Łysyczańska na wschodniej Ukrainie. W Najwyższym Sądzie Administracyjnym w Kijowie złożył on pozew przeciwko parlamentowi, który zaakceptował nominację Azarowa na premiera.

64-letni Azarow objął stanowisko premiera w marcu 2010 r. Jest jednym z liderów Partii Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza i człowiekiem zaliczanym do najbliższego otoczenia szefa państwa.

Azarow urodził się w rosyjskiej Kałudze, a na Ukrainie mieszka od 1984 r. Ze względu na to, że posługuje się przeważnie językiem rosyjskim, a w przeszłości nawoływał do zbliżenia Kijowa z Moskwą, w niektórych środowiskach uważany jest za polityka antyukraińskiego.

Języka ukraińskiego premier używa wyłącznie w wystąpieniach oficjalnych i mówi z rażącymi błędami.

"Dla naszych obywateli ważne jest, by premier panował nad sytuacją w kraju, a nie zależy to od tego, w jakim języku mówię, lecz od mojej wiedzy i doświadczenia" - mówił Azarow w jednym z wywiadów, w którym zapewniał jednak, że uczy się ukraińskiego.

W ubiegłym roku w sprawie używanego przez premiera języka wypowiedziała się organizacja ukraińskich feministek FEMEN. Jej działaczki apelowały, by ludzie, którzy zajmują się wizerunkiem Azarowa, pozwolili mu mówić po rosyjsku, by szef rządu "nie gwałcił języka ukraińskiego i uszu Ukraińców".