Niezwykłą misję mieli włoscy płetwonurkowie, pracujący we wraku statku Costa Concordia, który leży u brzegów Toskanii. Zostali poproszeni przez jednego z pasażerów, by odnaleźli misia , zgubionego przez jego synka w chwili katastrofy 13 stycznia. Pluszowa zabawka powróciła do swego małego właściciela.

Włoskie media podały, że misia w kajucie zostawił chłopiec z Werony, który podróżował ze swym ojcem. Matka dziecka nie żyje. Dla chłopca, który cierpi z powodu braku matki, miś był nierozłącznym przyjacielem.

Ojciec z synem zapomnieli o zabawce w chaosie ewakuacji. Kiedy powrócili do domu po nieszczęśliwie przerwanym rejsie, dziecko nieustannie pytało o misia i nie mogło spać zrozpaczone z powodu zguby.

Ojciec postanowił zgłosić się do ratowników, poszukujących zaginionych ludzi we wraku statku. Poprosił ich , by podczas tych poszukiwań postarali się odnaleźć bezcenną zabawkę jego synka. Opisał też jego smutek i rozpacz. Płetwonurkowie nie mogli odmówić - podkreślił lokalny dziennik z Florencji.

Pół godziny po tym, jak wiadomość o prośbie od mężczyzny dotarła do sztabu akcji ratunkowej, grupa płetwonurków ponownie weszła do wraku, by poszukać misia. Kierując się opisem miejsca, gdzie znajdowała się kajuta, znaleźli go wśród stosu mebli i innych przedmiotów.

Miś został natychmiast wysłany do Werony.