SLD chce specjalizować się w tematyce samorządu terytorialnego. Sojusz ma opracować zmiany m.in. zakładające, aby "za przenoszeniem uprawnień na samorządy szły także pieniądze" - zapowiedział w sobotę szef SLD Leszek Miller.

W sobotę w Sejmie z inicjatywy SLD odbyła się konferencja pt."Samorząd praw i obowiązków".

Zdaniem Millera samorządy terytorialne mają obecnie wiele problemów, a cześć z nich związana jest z finansami. "Niestety, zadania zlecone dotyczące np. edukacji nie są skorelowane ze środkami z budżetu centralnego" - podkreślił. To z kolei - jak powiedział - prowadzi do dramatycznych sytuacji związanych np. z koniecznością zamykania szkół.

"Zamierzamy - jako klub parlamentarny SLD - wyspecjalizować się w tej kadencji Sejmu w problematyce samorządu terytorialnego" - mówił na konferencji prasowej Miller.

"Dzisiaj podejmiemy decyzję o powołaniu specjalnego zespołu parlamentarzystów i samorządowców, który opracuje kilka zasadniczych zmian ustawowych" - zapowiedział lider Sojuszu. Jak mówił, będą one szły m.in. "w kierunku większej decentralizacji funkcji państwa i decentralizacji finansów, ale w taki sposób, by za przenoszeniem uprawnień (na samorządy) szły pieniądze".

"Swoje samorządy" są premiowane

Według Millera pomimo tego, że istnieje odpowiedni zapis w konstytucji obligujący rząd do zabezpieczania środków finansowych na zadania zlecone dla samorządów, tak po prostu nie jest. "Obserwujemy bardzo niepokojące zjawisko, polegające na tym, że łatwiejszą sytuację ekonomiczną mają te samorządy, które są zdominowane przez prezydentów, burmistrzów czy radnych PO i PSL. "Swoje samorządy" są premiowane, a tzw. "obce samorządy" ponoszą rozmaite kłopoty" - uważa Miller.

Jego zdaniem w tzw. swoich samorządach wystarczy 20-30 proc. wkładu własnego, by pozyskiwać unijne środki, a w przypadku tzw. obcych samorządów trzeba mieć tych środków 50-60 proc. "To jest bardzo niepokojące, bo na siłę upolitycznia się samorządy, a zgodnie z naszym podejściem (samorząd) nie musi być ani miejscem walki z rządem, ani miejscem afirmacji rządu" - mówił.

Miller podczas konferencji prasowej pytany był przez dziennikarzy także o piątkową decyzję premiera ws. zawieszenia procesu ratyfikacji dokumentu ACTA. "Nie ma terminu: zawiesić proces ratyfikacji. Rząd prędzej, czy później - jak rozumiem w tym przypadku później - będzie musiał umowę międzynarodową przedłożyć Sejmowi" - powiedział.

"Mamy dowód na to, jak pochopna decyzja została podjęta i jakie w tej sprawie panuje zamieszanie po stronie rządu" - powiedział Miller.