Wielkie budowanie e-administracji zaowocowało żniwami dla firm z branży ICT. Teraz padł na nie blady strach.
E-administracja, przez ostatnie lata pewne źródło zysków dla branży telekomunikacyjnej i komputerowej, teraz może wyschnąć. Tak służby, jak i resort cyfryzacji szukają nieprawidłowości w przeprowadzonych przetargach.
Po tym jak CBA zatrzymało dwóch menedżerów podejrzanych o korupcję przy przetargach publicznych przeprowadzanych w Centrum Projektów Informatycznych, na całą branżę padł strach. – Wszyscy rozmawiają o tych zatrzymaniach i zastanawiają się, co będzie dalej – mówi DGP menedżer jednego z koncernów.
Źródełko może wyschnąć
– Branża jest mocno wystraszona. W przypadku IBM czy HP, o których już powszechnie wiadomo, że to ich pracownikami byli aresztowani w sprawie korupcji menedżerowie, sytuacja jest mocno skomplikowana – mówi nam były pracownik administracji publicznej, dziś pracujący dla biznesu. – Oficjalnie te firmy jeszcze nie dostały potwierdzeń o zatrzymaniach, więc nie mogą się odnieść do zarzutów i jakoś próbować ratować swojego wizerunku. A do tego ich zagraniczne centrale z białego wywiadu wiedzą już o tym, co dzieje się w polskich oddziałach. Delikatnie mówiąc, nie są zadowolone i żądają wyjaśnień – dodaje nasz rozmówca.
– Nie podajemy oficjalnie nazw firm, których pracownicy zostali aresztowani, by nie wywoływać na rynku większego zamieszania – tłumaczy Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. – Ale zachęcamy, by inne firmy lub ich pracownicy, którzy brali udział w korupcyjnym procederze, sami zgłaszali się do nas lub do prokuratury – dodaje i przyznaje, że śledztwo w tej sprawie jest rozwojowe i może dotyczyć większej liczby przedsiębiorstw.
– Liczyłem, że to będzie dobry rok. Ale wejście CBA do CPI zmąciło mój optymizm. Wszelkie nieprawidłowości trzeba oczywiście eliminować, ale zapowiedź przeglądu większości przetargów to zły znak. Takie działania zajmują zazwyczaj dużo czasu, co niestety może przełożyć się na opóźnienia wielu przetargów – mówi Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, zrzeszającej większość firm z tej branży. Trafienie na celownik służb czy resortu cyfryzacji to nie tylko uszczerbek na wizerunku. Istnieje także obawa, że warte około 6 mld zł rocznie wydatki na zamówienia publiczne gwałtownie się zmniejszą.
Liczne nieprawidłowości przy informatyzacji administracji i przetargach z tym związanych były tak naprawdę tajemnicą poliszynela. Od lat o CPI branża mówiła per „CPIBM” i równie chętnie przypisywała kilku kolejnym firmom nazbyt bliskie związki z resortami. Do tej pory jednak brakowało twardych dowodów na takie powiązania. Choć Urząd Zamówień Publicznych w ostatnich czterech latach przeprowadził ponad 80 kontroli przetargów na produkty i usługi z tej branży i w kilku przypadkach (między innymi przy przetargach w Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia o czym pisał już DGP) wskazał liczne nieprawidłowości.
UZP wydał nawet pod wpływem skarg z rynku dwie instrukcje szczegółowe: w 2010 roku dotyczącą zamówień na usługi informatyczne i w 2011 na zamówienia na sprzęt komputerowy.
Dziś spółki żyjące z publicznych zamówień wstrzymały oddech i robią wszystko, byle nie pojawić się w takim kontekście.
Nabrali wody w usta
– Liczy się każde wypowiedziane zdanie – usłyszeliśmy od innego z menedżerów. Dziś odmawiają rozmowy nie tylko o aktualnej sytuacji związanej ze śledztwami, ale nie chcą się ustosunkować nawet do tego, jak może się zmienić potencjał rynku zamówień publicznych. „Nie mamy stanowiska co do wpływu (przeglądu przetargów prowadzonego przez MAC – red.) na rozwój rynku publicznego w IT w tym roku” – napisało biuro prasowe Comarch. IBM odmówiło komentarza, HP nawet nie odpowiedziało na pytania.
Tej ostrożności nie dziwi się Paweł Puchalski, szef analityków BZ WBK. Ocenia, że gdyby nie problemy związane ze śledztwami i w związku z tym możliwymi zagrożeniami inwestycji ten rok pod względem liczby przetargów z sektora publicznego nie powinien być gorszy niż wcześniejsze lata. Na horyzoncie czeka niedokończona informatyzacja służby zdrowia.

Spółki żyjące z publicznych zamówień wstrzymały oddech

ZUS podpisał 3-letnią umowę z IBM na rozwój i utrzymanie infrastruktury technicznej. Firma zmodernizuje urządzenia komputera centralnego. ZUS kupił prawa do korzystania z oprogramowania systemowo-narzędziowego IBM. Wartość umowy to 199,95 mln zł brutto. Ok. 10 mln zł ma kosztować uruchomianie dostępu online do Centralnego Wykazu Ubezpieczonych. Wystartuje on 1 września. Na rozstrzygnięcie czeka przetarg prowadzony przez CPI na dostawę blankietów dowodów osobistych. Produkcja może kosztować ok. 400 milionów złotych. Do tego dochodzą jeszcze koszty wyposażenia gmin w sprzęt i oprogramowanie.