Brytyjskie śledztwo rządowe ws. popełnionych za granicą nadużyć wobec podejrzanych o terroryzm, w tym tortur, zostało porzucone, gdyż policja wszczęła odrębne dochodzenie na temat nielegalnego wydalania więźniów do rządzonej przez Kadafiego Libii - podały władze.

Jak oświadczył w środę w Izbie Gmin minister sprawiedliwości Ken Clarke, śledztwa praktycznie nie dałoby się dłużej prowadzić w sytuacji, gdy w ubiegłym tygodniu policja poinformowała o podjęciu dochodzenia w sprawie nielegalnej ekstradycji dwóch ludzi do Libii. Jednym z nich był islamista Abdel Hakim Belhadż, który stał się dowódcą sił powstańczych w Libii i po upadku Muammara Kadafiego znalazł się w gronie najważniejszych osób w państwie.

Belhadż twierdzi, że po dostarczeniu go przez brytyjskich i amerykańskich agentów do Libii w 2004 roku był przez sześć lat torturowany.

"Brak perspektywy na to, by śledztwo (w sprawie tortur) mogło zostać przeprowadzone w dającym się przewidzieć czasie" - zaznaczył Clarke. Dodał, że zamiarem rządu jest wyjaśnienie kwestii ewentualnego zaangażowania strony brytyjskiej w tortury, ale najpierw policja musi zakończyć swe dochodzenie.

Tematem śledztwa miało być m.in. przymykanie oczu przez brytyjskich funkcjonariuszy wywiadu i kontrwywiadu na przypadki torturowania domniemanych terrorystów muzułmańskich z prawem stałego pobytu w Wielkiej Brytanii w więzieniach innych państw, w tym m.in. w Pakistanie i Maroku oraz w Guantanamo.

Inne zarzuty pod adresem brytyjskich służb dotyczą świadomego udziału w praktykach przewożenia domniemanych terrorystów z krajów, gdzie ich aresztowano, do krajów, gdzie byli narażeni na tortury.

O dochodzeniu poinformował premier David Cameron w lipcu 2010 r.

Jak zaznaczył wówczas Cameron, ignorowanie zarzutów pod adresem brytyjskich służb może zaszkodzić ich reputacji i uniemożliwia zamknięcie rozdziału wojny z terroryzmem.

Prawne ramy dochodzenia były od początku krytykowane przez organizacje obrony praw człowieka i prawników jako zbyt wąskie.

"Planowane dochodzenie w sprawie zarzutów dotyczących tortur i innego niewłaściwego traktowania w formie, w jakiej je zaplanowano, i tak było niewystarczające, ponieważ jako niepełne i nie w pełni niezależne nie odpowiadało wymogom spoczywającym na Wielkiej Brytanii z racji międzynarodowych zobowiązań ochrony praw człowieka" - oświadczyła dyrektor Amnesty International na Europę i Azję Środkową Nicola Duckworth.

Według Clare Algar z pomagającej więźniom z Guantanamo organizacji Reprive, "dochodzenie nie miało prerogatyw ani niezależności, by naświetlić całą prawdę". Algar sądzi, że po zakończeniu policyjnych śledztw należy powołać nową komisję, mającą "odpowiednią rangę i faktyczną niezależność".