Stan wojenny w Polsce nielegalnie wprowadziła grupa przestępcza pod kierunkiem Wojciecha Jaruzelskiego - głosi historyczny wyrok warszawskiego sądu. Większość ludzi "Solidarności" i historycy mówią o wyroku z satysfakcją. Lewica uznaje, że to spór historyczny.

Za udział w grupie przestępczej o charakterze zbrojnym - bo mogącej korzystać z formacji wojskowych i milicyjnych - sąd skazał b. szefa MSW, 86-letniego gen. Czesława Kiszczaka. Sąd wymierzył mu karę 4 lat więzienia (obniżoną o połowę na mocy amnestii) i zawiesił jej wykonanie na 5 lat. Na taki wymiar kary wpłynął wiek i stan zdrowia oskarżonego. Obrońca Kiszczaka nie wyklucza apelacji.

Wyrok nie zapadł wobec b. premiera i szefa PZPR gen. Wojciecha Jaruzelskiego ani gen. Floriana Siwickiego - b. wiceministra obrony i szefa Sztabu Generalnego LWP, których sprawy wyłączono z głównego procesu z uwagi na zły stan ich zdrowia. Wyroku nie doczekał kolejny oskarżony gen. Tadeusz Tuczapski, b. wiceminister obrony i sekretarz Komitetu Obrony Kraju. Zmarł w 2009 r. jako oskarżony.

Ten związek przestępczy - według sądu - przygotował i doprowadził do nielegalnego wprowadzenia stanu wojennego w 1981 r. Sąd uznał, że wybrali taką formę, aby z zaskoczenia rozwiązać sytuację wynikłą w PRL po zalegalizowaniu NSZZ "Solidarność". Według sądu, jakkolwiek dotąd w praktyce spotykano się z grupami przestępczymi o charakterze mafijnym, popełniającymi pospolite przestępstwa kryminalne, to Kodeks karny przewiduje sankcje dla każdego nielegalnego związku przestępczego - niezależnie od tego, czy się jest zwykłym obywatelem, czy wysokim funkcjonariuszem państwa.

Uniewinniony został Stanisław Kania - do marca 1981 r. I sekretarz PZPR

Sąd uznał, że nie można mu przypisać udziału w tej grupie. Sąd podkreślił, że nie było intencją Kani nielegalne wprowadzanie stanu wojennego, a on osobiście opowiadał się za politycznym, a nie siłowym rozwiązaniem sytuacji.

Prokurator IPN Piotr Piątek zapowiedział, że złoży apelację co do wyroku wobec Kani

Uznał za sukces podzielenie przez sąd reszty zarzutów.

Wobec przedawnienia karalności umorzono postępowanie wobec członkini Rady Państwa PRL Eugenii Kempary

Sąd uznał, że jest ona winna udziału w uchwaleniu 12 grudnia 1981 r. dekretów o stanie wojennym (trwała wówczas sesja Sejmu, a w tym czasie Rada Państwa nie miała prawa uchwalać dekretów), ale kary nie wymierzył. Taki sam wyrok zapadł w zeszłym roku wobec wyłączonego z procesu innego członka rady - Emila Kołodzieja.

Sąd stwierdził, że wprowadzenie stanu wojennego było efektem realizacji z góry powziętego planu, nie zaś próbą zapobieżenia interwencji z zewnątrz - o czym mówił wielokrotnie generał Jaruzelski. Sąd potwierdził - co wynika już z zeszłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego - że dekrety i uchwała o wprowadzeniu stanu wojennego podjęta przez Radę Państwa 12 grudnia 1981 r. były nielegalne.

Ogłoszenie wyroku opóźniło się o półtorej godziny z powodu demonstracji Adama Słomki

Ogłoszenie wyroku opóźniło się o półtorej godziny z powodu demonstracji lidera KPN - Obóz Patriotyczny Adama Słomki i innych osób. M.in. za naruszenie powagi sądu i uniemożliwienie ogłoszenia wyroku sąd ukarał Słomkę 14 dniami więzienia.

Kiszczak oświadczył, że nie będzie komentować wyroku

Wojciech Jaruzelski w rozmowie z PAP odesłał do swojej ostatnio wydanej książki "Starsi o 30 lat". Dodał, że wypowie się, kiedy stan zdrowia pozwoli na wznowienie jego procesu, i że nie będzie komentował wyroku i wypowiadał się w sprawie, która "dotyczyła jednak innych osób". Pytany o uznanie inicjatorów stanu wojennego za związek przestępczy o charakterze zbrojnym, b. prezydent odparł, że przewrót majowy spowodował więcej ofiar, jednak podobnego oskarżenia nie stawia się Józefowi Piłsudskiemu, "wielkiej postaci naszej historii".

W komentarzach przeważają tony satysfakcji

W komentarzach dawnych opozycjonistów, polityków i historyków przeważają tony satysfakcji, że po 30 latach zapadł wyrok uznający winę autorów stanu wojennego.

"Pocieszające jest to, że sprawę się kończy, zamyka i zaczyna dalej. Ale tak do końca sprawiedliwości nie da się osiągnąć" - ocenił Lech Wałęsa w rozmowie z TVN24. Jego zdaniem proces pokazał "jak wiele musimy w Polsce uporządkować i szybko zamknąć - ale z taką pointą, że nie wolno z narodem w taki sposób postępować".

Wyrok skazujący jest "wymęczony"

Uczestnicy strajków w śląskich kopalniach w grudniu 1981 r. zaznaczają jednak, że wydany po wielu latach wyrok skazujący jest "wymęczony". Przywódca strajku w kopalni "Wujek", Stanisław Płatek, nazwał go "namiastką sprawiedliwości".

Głównym skazanym powinien być Jaruzelski - uważa marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, jeden z liderów pierwszej "Solidarności". Ocenił, że Kiszczak dostał odpowiedni wymiar kary, a Kania słusznie został uniewinniony.

"Ten wyrok jest zgodny z oczekiwaniami ludzi. (...) Społeczeństwo oczekiwało właśnie tego - że stan wojenny zostanie osądzony. Wymiar kary nie ma tu takiego znaczenia. Ja osobiście, jako były więzień, mam dużą satysfakcję. Wygrała demokracja" - powiedział Władysław Frasyniuk.

"To nie są rzeczy do rozpatrywania przez sędziego"

Inna znana postać opozycji - Zbigniew Bujak - uważa, że autorzy stanu wojennego powinni byli zostać osądzeni przez Trybunał Stanu. "To nie są rzeczy do rozpatrywania przez sędziego, który się zajmuje rozpatrywaniem spraw kryminalnych (...). Mam poczucie, że w tej sprawie nastąpiła deprecjacja całego wydarzenia" - powiedział.

Dr Ryszard Balicki, prawnik konstytucjonalista, uznał, że choć nielegalność stanu wojennego nie budziła wątpliwości, przełomowe jest samo wydanie wyroku. Formuły "związku przestępczego o charakterze zbrojnym" sąd użył - zdaniem Balickiego - ponieważ brakowało innej, która mogłaby objąć inicjatorów stanu wojennego.

Obecny przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda ocenił, że w stosunku do Kiszczaka sąd wydał sprawiedliwe orzeczenia. Jak zauważył, "uznanie winy Kiszczaka jest również uznaniem winy Jaruzelskiego".

"Ten wyrok niczego nie zmienia, zwolennicy stanu wojennego będą dalej twierdzili, że nas uchronił przed sowiecką interwencją, przeciwnicy będą mówili, że był niepotrzebny. Sąd tego nie zmieni, nie ma o czym mówić" - uważa Stefan Niesiołowski (PO).

Girzyński chce degradacji Kiszczaka i Jaruzelskiego

Posłowie PiS Zbigniew Girzyński i Iwona Arent uznali skazanie gen. Czesława Kiszczaka za "małą satysfakcję" i ocenili, że jest zbyt łagodny. Girzyński chce degradacji Kiszczaka i Jaruzelskiego.

Wyrok nie przybliży społeczeństwa do zgody

Wyrok sądu jest niewystarczający dla tych, którzy ucierpieli, a surowy dla tych, którzy uważali stan wojenny za konieczność dziejową - ocenił były premier Józef Oleksy (SLD). Zapowiedź wniesienia apelacji przez IPN nazwał "zajadłą uporczywością". Marek Siwiec (SLD) uważa, że wyrok nie przybliży społeczeństwa do zgody i zapewne każdy zostanie przy swoim zdaniu w ocenie tego wydarzenia. "Spór o stan wojenny jest sporem politycznym i historycznym, dlatego jestem przekonany, że ten wyrok nas nie przybliży do zgody wokół tego wydarzenia" - powiedział.

Tyle lat po tym wydarzeniu potrzebny był wyrok salomonowy; to próba dania satysfakcji tym, którzy ucierpieli; winnych osądzi historia - tak wyrok komentuje poseł PSL Stanisław Żelichowski.

Historycy oceniają wyrok jako sprawiedliwy, ale nie kończący sprawy

"Dzisiejszy wyrok nie skończy jednak etapu rozliczania zbrodniarzy komunistycznych w Polsce. Wciąż żyją tzw. przestępcy detaliczni, czyli ci, którzy popełnili pojedyncze zbrodnie. Jest jeszcze gen. Wojciech Jaruzelski. Nie bardzo wierzę, że uda się go skazać; w związku z tym poczucie niespełnienia pozostanie" - uważa prof. Andrzej Paczkowski. W opinii prof. Antoniego Dudka wyrok jest sprawiedliwy i "jak najbardziej uzasadniony". Uznał, że jest mało prawdopodobne, aby udało się przeprowadzić proces gen. Jaruzelskiego.