Od 20 lat Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, która zagra w niedzielę, dyryguje ten sam człowiek - Jurek Owsiak. "Nie myślę o pieniądzach, tylko o tym, żeby ludzie się dobrze bawili i żeby było bezpiecznie" - powiedział PAP Life Jerzy Owsiak. "Jestem jak prezes jednodniowej partii" - dodaje.

Co robisz najpierw, gdy budzisz się w dniu finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy?

Jurek Owsiak: Intensywnie zastanawiam się, gdzie jestem? Od paru lat mam ten sam problem. Zaczęliśmy od Helu i co roku jestem w innym mieście. Otwieram oczy i myślę, gdzie tym razem wylądowałem.

O czym myślisz, wchodząc na scenę?

Nie myślę o pieniądzach, tylko o tym, żeby ludzie się dobrze bawili i żeby było bezpiecznie. Myślę pozytywnie.

Skąd czerpiesz energię?

Z tego, co robimy. Nie jestem zawodowcem. Nie poprowadziłbym innej akcji czy koncertu. Realizuję się w tym, co robię. Polacy dają energię, nawet gdy wbijają szpilę.

Czy podczas relacji z XX finału znajdziemy jakiś elementy jubileuszu?

Mamy specjalnie bite dla nas z tej okazji monety i znaczki pocztowe, ale słowo daję, że nawet pół minuty nie poświęciliśmy na planowanie jubileuszu. Nie będę miał złotej marynarki, nie będzie piór ani rewii. Jest normalka i jak zwykle mamy o wiele za mało czasu, żeby zrealizować wszystko, co byśmy chcieli. Jeżeli XX finał ma się czymś wyróżnić, to są to zaproszenia, które wysłaliśmy do ludzi. Tych, którzy przez 20 lat współtworzyli z nami historię Wielkiej Orkiestry, m.in. Agata Młynarska, Nina Terentiew czy Maciek Domański. Jeśli tylko przyjmą nasze zaproszenie do tego ciasnego studia, to chcemy ich przypomnieć na antenie