Publikacja raportu z weryfikacji WSI zaszkodziła służbom, żołnierzom za granicą i cywilom; jeżeli dojdzie do głosowania, należy być za uchyleniem immunitetu Antoniemu Macierewiczowi - uważa były minister obrony, senator PO Bogdan Klich.

"Każdy myślący o bezpieczeństwie państwa poseł powinien poważnie brać pod uwagę to wszystko, co się wydarzyło wokół Wojskowych Służb Informacyjnych za sprawą Antoniego Macierewicza, i głosować za uchyleniem mu immunitetu, jeżeli Antoni Macierewicz sam nie zrezygnuje" - powiedział Klich we wtorek w Radiu ZET.

Były szef MON przyznał, że WSI popełniły wiele błędów i ich rozwiązanie było słuszne, jednak opublikowanie raportu zaszkodziło żołnierzom w Afganistanie i Iraku, ujawniło zasady funkcjonowania służb i zdekonspirowało oficerów służących za granicą. "Wreszcie, raport przyczynił się do krzywdy wielu cywilnych osób, którym MON musi składać przeprosiny i dawać zadośćuczynienia" - zaznaczył Klich. Przypomniał, że na ten cel resort wydał ok. pół miliona złotych.

Warszawska prokuratura apelacyjna wystąpiła o uchylenie immunitetu Macierewiczowi, by zarzucić mu ujawnienie tajemnicy, przekroczenie uprawnień i poświadczenie nieprawdy w związku z publikacją raportu o WSI. Prokuratura Generalna bada wniosek.

Na podstawie raportu wszczęto kilka - później umorzonych - śledztw w sprawie przestępstw WSI

Powołane w 1991 r. WSI przestały istnieć 30 września 2006. Wśród zarzucanych im nieprawidłowości były brak weryfikacji z lat PRL, tolerowanie szpiegostwa na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny handel bronią, dzika lustracja b. wiceszefa ABW. Nieprawidłowości te opisano w ujawnionym w lutym 2007 przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego raporcie z weryfikacji WSI, sygnowanym przez Macierewicza. Na podstawie raportu wszczęto kilka - później umorzonych - śledztw w sprawie przestępstw WSI. Tymczasem trwa kilkanaście procesów cywilnych wytoczonych MON przez osoby wymienione w raporcie. W kilku sprawach sądy prawomocnie nakazały resortowi przeprosiny.

Klich był pytany też o potajemne nagranie jego rozmowy z Edmundem Klichem, wówczas akredytowanym przy rosyjskim komitecie badającym katastrofę smoleńską. Bogdan Klich powiedział, że choć rozmowy nie należało nagrywać ani publikować, to dla niego osobiście dobrze, że tak się stało. "Ponieważ pokazuje, że jako wysokiej rangi urzędnik publiczny zachowywałem się w sposób właściwy, zgodny z interesem naszego państwa; nie ma w tej rozmowie żadnych nacisków" - powiedział.

Nie było podstaw by formułować tezę, iż Rosjanie powinni byli zamknąć lotnisko ze względu na pogodę

Według B. Klicha 12 dni po katastrofie nie było podstaw by formułować tezę, iż Rosjanie powinni byli zamknąć lotnisko ze względu na pogodę, i została ona sformułowana na podstawie procedur obowiązujących w Polsce, a nie badania sytuacji na miejscu.

Rozmowa w gabinecie ministra, nagrana w kwietniu 2010 przez E. Klicha "na własne potrzeby", została najpierw zamieszczona jako plik dźwiękowy na stronach resortu infrastruktury, później jej zapis opublikowała "Gazeta Polska Codziennie". Warszawska prokuratura okręgowa odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie ujawnienia rozmowy.