Wstępny raport komisji badającej awaryjne lądowanie Boeinga 767 podaje przebieg zdarzenia; na podanie przyczyn trzeba zaczekać do publikacji raportu końcowego - podkreślają eksperci lotniczy.

"Wstępny raport jest tylko zapisem przebiegu zdarzenia i wstępnych czynności. Widać, jak wiele jeszcze pracy zostało, ale tego należało się spodziewać" - powiedział PAP redaktor naczelny "Skrzydlatej Polski" Grzegorz Sobczak.

"Nie ma żadnych sugestii, co mogło być przyczyną zdarzenia, poza tym, że wskazano jako jeden z możliwych powodów wyłączony bezpiecznik. Przy czym komisja nie jest w stanie pokazać, kiedy on się wyłączył. Problem w tym, że działanie tego typu bezpiecznika nie jest rejestrowane przez urządzenia pokładowe" - zaznaczył Sobczak.

Jak powiedział, komisji pozostaje wierzyć załodze, że sprawdziła bezpieczniki, a "wiele przemawia za tym, że można jej zaufać".

Specjalizujący się w technice lotniczej Piotr Abraszek z magazynów "Nowa Technika Wojskowa" i "Lotnictwo" powiedział, że we wstępnym raporcie przede wszystkim podano przyczynę usterki hydraulicznego systemu wypuszczania podwozia - przecięty przewód hydrauliczny. "Zidentyfikowano też bezpiecznik zabezpieczający kilka obwodów, w tym silnik awaryjnego wypuszczania podwozia" - dodał. Jak zaznaczył, wiadomo, że bezpiecznik był w pozycji wyłączonej, wstępny raport nie podaje jednak, w jakiej pozycji powinien był się znajdować. "Na razie są to fakty, opis zdarzenia, na podanie szczegółowych przyczyn musimy zaczekać do publikacji raportu końcowego" - dodał Abraszek.

Zdaniem Sobczaka "wiele rzeczy pozostaje do wyjaśnienia po stronie technicznej". "Istotne będzie wyjaśnienie kwestii uszkodzonego przewodu hydraulicznego i bezpiecznika. W proces badania awarii trzeba będzie włączyć producenta. Zresztą producent powinien być zainteresowany, bo jeśli się okaże, że jest to usterka, którą można wyeliminować na etapie produkcji lub przeglądów, to Boeing będzie chciał to wyjaśnić i uwzględnić w biuletynach" - dodał Sobczak.

W czwartek Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych opublikowała wstępny raport o awaryjnym lądowaniu samolotu pasażerskiego z Newark do Warszawy. Maszyna PLL LOT lądowała ze schowanym podwoziem, którego nie udało się wypuścić z powodu wycieku płynu hydraulicznego ani w trybie awaryjnym.

Komisja stwierdziła, że bezpiecznik odpowiadający m.in. za awaryjne wysuwanie podwozia był wyłączony, a położenia bezpiecznika system nie sygnalizuje załodze.

Po podniesieniu samolotu na żurawiu i poduszkach powietrznych oraz wciśnięciu bezpiecznika i podłączeniu zasilania podwozie zostało wypuszczone.

Według dokumentu opublikowanego w czwartek na stronach komisji, po starcie samolotu doszło do wycieku płynu hydraulicznego z centralnej instalacji hydraulicznej. Sygnalizacja niskiego ciśnienia w instalacji pojawiła się kilka minut po starcie z Newark. System zasygnalizował ją załodze.