Poseł PiS Marcin Mastalerek i lekarka Anna K., która udzielała pomocy ofiarom ataku na łódzkie biuro PiS, zeznawali jako świadkowie w procesie Ryszarda Cyby. Na poniedziałkową rozprawę wezwano 14 świadków.

Proces 63-letniego Cyby, oskarżonego o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa w łódzkiej siedzibie PiS, toczy się za zamkniętymi drzwiami przed Sądem Okręgowym w Łodzi.

Zdaniem posła PiS Marcina Mastalerka proces Ryszarda Cyby powinien zakończyć się jak najszybciej wyrokiem bezwzględnego dożywocia. Według niego bardzo dobrze się stało, że proces został utajniony. "Widać było, że Ryszardowi Cybie zależy na upublicznieniu tego procesu, nie wiadomo, co by mówił. Mógłby nawoływać do nienawiści" - powiedział dziennikarzom Mastalerek.

W ocenie posła PiS proces powinien się jak najszybciej zakończyć, bo to jest przede wszystkim bardzo trudne dla rodziny. "To powinno się jak najszybciej zakończyć surowym wyrokiem, bezwzględnym dożywociem. Takie osoby nie powinny mieć w Polsce możliwości wyjścia przed terminem z więzienia" - dodał Mastalerek.

Przed sądem zeznawała również działaczka PiS, a jednocześnie lekarka, która w dniu zbrodni była w biurze partii i udzielała pomocy obu ofiarom. Podkreśliła, że było to dla niej traumatyczne przeżycie. "Powracania do tego jest dla mnie dużym przeżyciem. Zwracałam się do sądu, nie chciałam patrzeć na tego człowieka" - mówiła dziennikarzom Anna K.

Wśród wezwanych na poniedziałek świadków są m.in.: pracownicy biura i działacze łódzkiego PiS, strażnicy miejscy i policjanci, którzy brali udział w zatrzymaniu Cyby.

Łódzka prokuratura oskarżyła Cybę o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa

Według pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych - żony i syna Marka Rosiaka - mec. Marka Markiewicza dzisiejsi świadkowie to osoby, które bezpośrednio stykały się z zabójcą po morderstwie, a także osoby, z którymi miał kontakt przed zdarzeniem. "Ciągle jeszcze mało wiemy o tej zbrodni" - mówił przed rozprawą Markiewicz.

Poinformował także, że po upublicznieniu wizerunku i nazwiska oskarżonego pojawiły się sygnały od osób, które widziały zabójcę przed zbrodnią. Markiewicz liczy, że przyniesie to nowe informacje w tej sprawie, także spoza sądu. "Są takie sygnały. Wiele osób obejrzało relacje z poprzedniej rozprawy, wiele osób - jak słyszałem - widziało w różnych miejscach zabójcę. Być może ma to znaczenie dla tej sprawy" - dodał. Pytany o szczegóły odparł, że "jak będzie wiedział, to poinformuje".

Do zbrodni doszło 19 października ubiegłego roku. Jak ustalono, Ryszard Cyba wtargnął z bronią w ręku do łódzkiej siedziby PiS. Zastrzelił działacza partii i asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego - Marka Rosiaka oraz ranił nożem Pawła Kowalskiego, asystenta posła Jarosława Jagiełły. Napastnika obezwładnił strażnik miejski. Według świadków tragedii mężczyzna krzyczał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".

Łódzka prokuratura oskarżyła Cybę o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa. Według śledczych motywem zbrodni była przynależność polityczna obu ofiar. Odpowiada on także za nielegalne posiadanie broni. Mężczyzna w śledztwie przyznał się do zarzucanych czynów, ale odmówił składania wyjaśnień. Według biegłych psychiatrów w chwili zbrodni był poczytalny.

Sąd zgodził się na ujawnienie danych osobowych i wizerunku oskarżonego. Według obrońcy przed sądem oskarżony przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Grozi mu dożywocie.

Proces toczy się w największej sali łódzkiego sądu okręgowego; oskarżony jest dowożony z aresztu śledczego w Piotrkowie Tryb., gdzie przebywa w celi dla szczególnie niebezpiecznych przestępców. Proces jest utajniony na wniosek pełnomocników żony i syna Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego, którzy występują jako oskarżyciele posiłkowi. Pełnomocnicy zapowiedzieli, że oskarżyciele nie będą pojawiać się w sądzie.