Sejm udzielił w sobotę wotum zaufania rządowi Donalda Tuska. Poparło go 234 posłów - o 10 więcej, niż wynosiła wymagana większość bezwzględna. Opozycja krytycznie wypowiadała się po głosowaniu o zapowiedzianych przez rząd reformach. PO oświadczyła: koalicja jest silna, by przeprowadzić zmiany.

W sobotnim głosowaniu gabinet Tuska poparło 234 posłów, przeciw było 211, a 2 wstrzymało się od głosu, nie głosowało 13 posłów. Większość bezwzględna w tym głosowaniu wynosiła 224 głosy.

Rząd poparło 206 posłów PO, 27 posłów PSL i jeden poseł niezrzeszony - Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej. Przeciw głosowała opozycja: 129 posłów PiS; 38 posłów Ruchu Palikota; 25 z SLD, 17 z Solidarnej Polski oraz dwóch posłów niezrzeszonych - Ludwik Dorn i Jarosław Jagiełło.

Przed głosowaniem premier odpowiadał w Sejmie na pytania posłów zadane podczas piątkowej debaty nad expose. Przekonywał, że zapowiedziane przez niego zmiany mają przynieść Polsce w 2013 roku ok. 10 mld zł oszczędności. Wyraził też satysfakcję, że mimo ostrych recenzji opozycja chce razem z jego rządem pracować nad "niektórymi przynajmniej" projektami.

Najwięcej emocji wzbudziły akcje KGHM

Premier rozpoczął swoje wystąpienie od kwestii ewentualnego dodatkowego podatku od niektórych kopalin. Wyjaśnień w tej sprawie domagał się chwilę wcześniej klub PiS. Zbigniew Kuźmiuk (PiS) pytał, kto wiedział wcześniej o tym, że premier powie w expose o dodatkowym podatku, co - jego zdaniem - wpłynęło w rezultacie na znaczny spadek cen akcji KGHM, w której to spółce Skarb Państwa ma udziały.

Tusk odpowiadał, że według informacji Giełdy Papierów Wartościowych jego deklaracja dotycząca możliwego dodatkowego podatku od kopalin nie była wykorzystana przez graczy giełdowych. Przekonywał też, że strata SP z tytułu spadku cen akcji KGHM była wirtualna.

Na późniejszej konferencji prasowej Jan Cedzyński z Ruchu Palikota pytał premiera, kto wiedział o tym, że w expose pojawi się zapowiedź zwiększenia opłat eksploatacyjnych od wydobycia miedzi i srebra i czy był to Jan Krzysztof Bielecki.

"Pytamy publicznie, kto był poinformowany o tym fragmencie expose pana premiera? Kto mógł drogo sprzedać, a następnie tanio kupić akcje KGHM Miedź? Czy wśród tych osób znajduje się doradca ds. gospodarczych rządu pan Jan Krzysztof Bielecki?" - pytał Cedzyński.

Zdaniem Janusza Palikota gdyby się okazało, że Bielecki był osobą poinformowaną wcześniej, że premier takiego typu opłaty nałoży na miedź i srebro, że to tak wpłynie na kurs, "powinna się tym zająć komisja ds. nadzwyczajnych, albo komisja ds. służb specjalnych, albo jakaś inna komisja".

Bielecki w oświadczeniu przesłanym PAP napisał, że "osoby mówiące, że czyjaś wiedza o planach rządu musi oznaczać wykorzystanie tej wiedzy dla własnej korzyści stosują pomówienie".

Polska jest bezpieczna pod względem energetycznym

W sobotnim wystąpieniu Tusk mówił też, że kierowane pod adresem jego rządu zarzuty zaakceptowania niekorzystnych dla Polski zapisów pakietu energetyczno-klimatycznego są nieprawdziwe. "Poprzedni prezydent Lech Kaczyński podjął te zobowiązania na Radzie Europejskiej. Jak sam powiedział publicznie, ale i w rozmowie ze mną, stało się to na prośbę kanclerz Angeli Merkel i uzyskał w ten sposób pewne zobowiązania dotyczące innych zapisów ustrojowych UE" - stwierdził.

Jak dodał, Lech Kaczyński po pewnym czasie uczciwie i otwarcie przyznał, że konsekwencje tego kroku mogą być rzeczywiście bardzo kosztowne dla Polski. "Nie chciałbym, aby kiedykolwiek więcej pojawiały się fałszywe argumenty w tej debacie, ona jest zbyt poważna na formułowanie nieprawdziwych zarzutów" - podkreślił Tusk.

Premier wypowiedział się ws. zamieszek z 11 listopada

Premier nawiązał też do wydarzeń, które miały miejsce 11 listopada w dniu Święta Niepodległości. "Polska policja była atakowana nie tylko przez niemieckich anarchistów, ściągniętych nieodpowiedzialnie tutaj, by zakłócić 11 listopada (...), ale jednak główne, te najbardziej dramatyczne zdarzenia, w tym rany i kontuzje policjantów, wynikały nie z ataku niemieckich anarchistów, tylko polskich chuliganów ubranych w szaliki klubowe, wspieranych tak mocno w ostatnim czasie przez prezesa Kaczyńskiego i PiS" - mówił Tusk.

Jak ocenił, takie słowa prezesa PiS muszą "budzić grozę". "Będziemy ścigali z całą surowością wszystkich, którzy atakują polskie symbole, polską flagę, polskie święto narodowe, niezależnie od tego, czy to jest prawica, czy lewica" - oświadczył Tusk. W tym momencie posłowie PiS opuścili salę posiedzeń. Jak mówili dziennikarzom, wyszli, bo już "nie dało się słuchać" słów premiera. Posłowie PiS wrócili na salę na głosowanie nad wotum zaufania dla rządu.

Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej nazwał słowa Tuska dotyczące 11 listopada "bezczelnym kłamstwem". Wezwał premiera, by powtórzył te słowa nie z mównicy sejmowej, tak aby mógł mu wytoczyć proces.

"Wzywam Donalda Tuska do tego, aby to, co powiedział na temat wsparcia przeze mnie tych, którzy się bili z policją 11 listopada, powiedział nie z trybuny sejmowej - bo wtedy jest ukryty za immunitetem materialnym pełnym - tylko w innych okolicznościach. Wtedy mu wytoczę dwa procesy: i cywilny i karny. Bo to po prostu kolejne bezczelne kłamstwo" - oświadczył Kaczyński na konferencji prasowej w Sejmie po głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu.

"Niech (premier) przedstawi jeden dowód na to, że między bójkami a moją osobą jest jakikolwiek związek" - podkreślił Kaczyński.

Kaczyński nawiązał też do zapowiedzi Tuska z expose, że duchowni powinni uczestniczyć w powszechnym systemie ubezpieczeń społecznych. Przypominając to na konferencji prasowej Kaczyński nazwał Tuska "ukrytym politykiem skrajnej lewicy", który przygotowuje się do zadania Kościołowi "potężnego ciosu". Dodał, że gdyby Tusk przed wyborami ogłosił to, co zapowiedział expose, dziś nie byłby premierem.

Opozycja krytykuje nowy rząd i premiera

Po głosowaniu posłowie opozycji krytycznie wypowiadali się o nowym rządzie. "Rząd nie ma żadnego pomysłu na Polskę, a piątkowe expose premiera kompletnie rozczarowało" - ocenił Palikot. Podobnie wypowiadał się szef klubu Solidarna Polska Arkadiusz Mularczyk: "rząd nie ma jasnej wizji rozwoju państwa".

Wiceszefowa klubu SLD Krystyna Łybacka wyraził nadzieję, że rząd nie ograniczy się tylko do walki z kryzysem, ale także zainicjuje pewne prorozwojowe działania, czyli skieruje uwagę na badania, szkolnictwo wyższe, na edukację.

Za proponowanymi przez premiera zmianami twardo opowiada się koalicja. Adam Szejnfeld (PO) zapewniał: koalicja jest silna i ma wystarczającą przewagę, by przeprowadzać ważne zmiany. A szef klubu Platformy Rafał Grupiński zapowiedział, że pierwsze rządowe i klubowe projekty trafią do Sejmu zapewne już przed zaplanowanym na początek grudnia posiedzeniem.

Poseł koalicyjnego PSL Janusz Piechociński zwracał uwagę, że jednym z najważniejszych elementów expose premiera było wezwanie do budowania narodowej wspólnoty. "W polskim parlamencie, ale i w życiu publicznym jest potrzeba budowania wielkiego centrum, które nie ulegnie radykalnym pomysłom pójścia na skróty. A więc nie wojna o krzyże, nie wojna o miękkie narkotyki, nie wojna między lewactwem a tymi, których oskarżaliśmy o faszyzm, co było 11 listopada, tylko koncentrowanie narodowego, zbiorowego wysiłku na tym, co najważniejsze, czyli na celach rozwojowych Polski i jej miejscu i roli w Europie" - powiedział Piechociński.