Przyjęcie wartości uznawanych za kanadyjskie, takich jak równość płci i tolerancja wobec innych, to podstawowe wymogi stawiane imigrantom przez 97 proc. Kanadyjczyków. Podobne oczekiwania ma aż 96 proc. imigrantów - wynika z najnowszych badań.

Uznanie przez imigrantów równości płci i tolerancji wobec innych jako podstawowy warunek osiedlenia się w Kanadzie zostały wskazane nie tylko przez rodowitych Kanadyjczyków, ale i samych imigrantów - wynika z opublikowanego w tym tygodniu badania, przeprowadzonego przez jeden z najważniejszych ośrodków badawczych w Kanadzie, Environics Research Group, na zamówienie fundacji Pierre Elliott Trudeau Foundation.

Ok. 90 proc. Kanadyjczyków sądzi, że prawo ich kraju powinno zawsze mieć prymat nad tradycyjnym prawem religijnym imigrantów. Podobny procent respondentów jest też zdania, że imigranci powinni zapoznać się z kanadyjską historią i kulturą. Mimo otwartości na różnorodność ok. 80 proc. Kanadyjczyków oczekuje, że imigranci swoje dzieci wychowają już "po kanadyjsku".

Kanada przyjmuje rocznie około 250 tys. imigrantów

Badanie zostało przedstawione w czasie, gdy kanadyjski rząd federalny zmienia zasady przyznawania wiz imigranckich. Większe szanse mają mieć np. doktoranci, mniejsze - osoby chcące do Kanady sprowadzić rodziców czy dziadków. Rząd przymierza się też do rozwiązania szeroko omawianego problemu aranżowanych i wymuszanych małżeństw. Pierre Elliott Trudeau Foundation chce pomóc rządowi w procesie zmian procedur imigracyjnych.

Jak wynika z komunikatu fundacji, dla mieszkańców Kanady bardziej niż finansowa samowystarczalność u nowo przybyłych liczy się przyjęcie przez nich kanadyjskich wartości. Tylko 59 proc. ankietowanych uważa, że w ciągu roku imigranci powinni stać się finansowo niezależni. Z drugiej jednak strony Kanadyjczycy oczekują (51 proc.), że ich kraj, przyznając imigranckie wizy, będzie faworyzował osoby z lepszym wykształceniem i większymi szansami na znalezienie pracy.

W badaniu zwrócono też uwagę, że nacisk na przyjęcie za swoje wartości nowoczesnego społeczeństwa idzie w parze z brakiem poparcia dla tworzenia gett narodowościowych. Większość imigrantów osiedla się w dużych miastach, takich jak Toronto, Vancouver czy Montreal, i często dołącza do już istniejących dzielnic imigranckich, takich jak Chinatowns czy "Małe Indie", które powstały podobnie jak niegdyś "Małe Portugalie" czy "Małe Włochy".

Toronto jest kulturową mozaiką

"Little Italy" czy "Little Portugal" w Toronto to dzielnice z akcentami włoskimi lub portugalskimi, takimi jak restauracje czy nazwy sklepów. Torontońskie Chinatown jest nie tylko ozdobione smokami i chińskimi szyldami (także na kanadyjskich bankach) - w wielu sklepach bez znajomości chińskiego można mieć kłopoty z komunikacją. Być może właśnie dlatego aż 74 proc. ankietowanych Kanadyjczyków uważa, że nowo przybyli powinni rozpraszać się po całym kraju. Podobnego zdania jest większość, bo 72 procent, imigrantów.

Jednocześnie przy całym krytycznym spojrzeniu na imigrację, 47 proc. badanych sądzi, że napływ nowych mieszkańców czyni z Kanady lepsze miejsce do życia.

Omawiając wyniki badania, dziennik "The Globe and Mail" posiłkuje się rozmową z 31-letnim Polakiem mieszkającym w Toronto od dwudziestu lat. Utrzymuje on kontakty z rodziną w Polsce, ale nie potrafi sobie wyobrazić powrotu. "To byłby szok kulturowy" - mówi Polak podkreślając, że "nowo przybyli nie wrosną w Kanadę, jeśli nie zmienią swoich wartości".