W razie zamieszek podczas Euro 2012 policji będzie łatwiej zwalczać chuliganów na ulicach, bo nie będą za nimi stały żadne siły polityczne - uważa Grzegorz Cieślak, ekspert z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.

W piątek doszło do zamieszek podczas obchodów Święta Niepodległości w Warszawie. Wśród rzucających kamieniami w stronę policjantów były m.in. zamaskowane osoby z emblematami klubów piłkarskich. Zdaniem Grzegorza Cieślaka tego rodzaju zdarzenia są "trochę wpisane w fabułę sportowego święta", jakim ma być turniej mistrzostw Europy w piłce nożnej, który w 2012 r. odbędzie się w Polsce i na Ukrainie.

"Paradoksalnie policji będzie znacznie łatwiej reagować w czasie Euro 2012. Myślę, że teraz trochę paraliżowało jednak policjantów to, że gdzieś są dwie strony, za którymi stoją jednak politycy. Nie oceniam, czy prawa, czy lewa strona jest winna, bardziej czy mniej - to zupełnie bez znaczenia. Dla mnie jako kogoś, kto patrzy z perspektywy systemu bezpieczeństwa, wydaje się, że czynnikiem, który przeszkadzał policji w pracy, był fakt, że gdzieś w tle były te dwie demonstracje, które odbywały się z pobudek światopoglądowych" - ocenił Cieślak.

W walce z takimi zachowaniami pomaga ich negatywna ocenia społeczna

"Jeżeli nie ma żadnej próby rozgrywania tego politycznie, to jest społeczny ostracyzm. Taka osoba to po prostu chuligan, łobuz, który wchodzi w zwadę z policją" - podkreślił Cieślak.

Dodał, że nie jest orędownikiem zmieniania przepisów. Po piątkowych zamieszkach prezydent zapowiedział zmiany w ustawie Prawo o zgromadzeniach - organizatorzy manifestacji mieliby w większym stopniu odpowiadać za straty materialne, policja zaś miałby łatwiej móc identyfikować osoby np. zakrywające twarze. "Niespecjalnie jestem orędownikiem takiego zdania, że oto zmienimy jakiś przepis i od tego momentu już będzie dobrze. To jest rzecz niemożliwa" - ocenił Cieślak. Jego zdaniem niezwykle trudno będzie wyegzekwować zapisy dotyczące odpowiedzialności organizatorów za szkody.

Według Cieślaka warto, by policja skorzystała z doświadczeń z brytyjskich z zamieszek w sierpniu 2011 r. "W piątek jadąc z Mokotowa do Śródmieścia widziałem sytuację, jak chuligani, których policja rozpraszała z ich z głównego szlaku, swobodnie przemieszczali się bocznymi uliczkami. W Londynie wyciągnięto z tego wniosek - wzdłuż ulic, na których trwały zamieszki, służby miejskie ustawiały w bocznych uliczkach punkty kontrolne, na których sprawdzano, czy osoby nie posiadają przedmiotów potencjalnie niebezpiecznych" - tłumaczył Cieślak.

Jego zdaniem w kontekście Euro 2012 trzeba się zastanowić, jak z dużą skutecznością od razu zatrzymywać i przypisać sprawców od razu do konkretnych wyrządzonych szkód, wykroczeń i przestępstw.

Cieślak: gdyby policja nie spełniła swojego zadania, w piątek byłoby dużo więcej rannych

"Jako mieszkańcy Warszawy i obywatele możemy się zastanawiać, czy to jest lepiej czy gorzej, że policja jest bardzo defensywna, tzn. oddziela strony, a reaguje powoli. Natomiast ja wiem jako specjalista, że zwarte pododdziały policji nie reagują dlatego, że pojedynczy policjant w szyku coś widzi, tylko czekają na rozkaz przełożonych. W takiej sytuacji one zawsze działają z pewnym opóźnieniem" - tłumaczył Cieślak.

Pytany, co zrobić, by zmniejszyć prawdopodobieństwo zamieszek w trakcie Euro 2012 r., Cieślak powiedział, że można poprawić policyjną łączność. Jak mówił, nie stoi ona na złym poziomie, ale można ją poprawić tak, by rozkazy szybciej docierały do policjantów na miejscu. Jego zdaniem warto również rozważyć szersze wykorzystanie monitoringu miejskiego, być może też większe wykorzystanie doniesień dziennikarzy.

W piątek z okazji Święta Niepodległości w Warszawie odbył się m.in. wiec Kolorowa Niepodległa zorganizowany przez Koalicję Porozumienie 11 listopada, a także Marsz Niepodległości zorganizowany przez Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolską. W wyniku starć demonstrantów z policją zatrzymano 210 osób. Uczestnicy zamieszek usłyszeli 176 zarzutów - 111 dotyczących wykroczeń i 65 - przestępstw. 40 funkcjonariuszy zostało lekko rannych. Do szpitali przewieziono 30 osób, które odniosły obrażenia. Miasto oszacowało wstępnie straty na 72 tys. zł.