W Bułgarii w niedzielę rozpoczęła się druga tura wyborów prezydenckich i samorządowych. O godzinie 6. czasu lokalnego (5. w Polsce) otwarto większość z ponad 11 tys. lokali wyborczych.

Do udziału w głosowaniu na prezydenta upoważnionych jest 6,9 mln obywateli bułgarskich, na samorządy głosuje około 400 tys. osób mniej. Według ordynacji wyborczej, udział w wyborach samorządowych mogą wziąć osoby, które nie zmieniały zameldowania w ostatnich czterech miesiącach.

Faworytem w wyścigu prezydenckim jest kandydat rządzącej centroprawicowej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) Rosen Plewnelijew, który w pierwszej turze uzyskał 40 proc. głosów.

Na drugim miejscu w sondażach plasuje się kandydat lewicy Iwajło Kałfin, który zyskał 28 procentowe poparcie. Kałfin może też liczyć na około pół miliona głosów tureckiej mniejszości.

Organizacja pierwszej tury wyborów została skrytykowana przez zagranicznych obserwatorów

Wybory na merów odbywają się w 172 miastach i gminach w tym w Płowdiwie i Warnie. Pierwsze wstępne wyniki na podstawie sondaży exit polls spodziewane są o godz. 19. czasu lokalnego (18. w Polsce).

Pierwszej turze wyborów towarzyszyło wiele naruszeń i niedociągnięć administracyjnych, o których wspominał premier i zarazem przywódca GERB Bojko Borysow, wyrażając nadzieję, że druga tura zostanie lepiej zorganizowana.

Organizacja pierwszej tury wyborów została też skrytykowana przez zagranicznych obserwatorów z misji OBSW oraz Parlamentarnego Zgromadzenia Rady Europy.