Warszawski Sąd Okręgowy umorzył w poniedziałek sprawę, jaką PSL wytoczyło Januszowi Korwin-Mikkemu. Ludowcy pozwali go za jego wypowiedzi o rzekomych fałszerstwach, jakie ugrupowanie to miało dokonywać w wyborach na Mazowszu.

Sąd argumentował, że sprawa powinna toczyć się normalnie, a nie w 24 godzinnym trybie wyborczym, ponieważ głosowanie już się odbyło.

Adwokat Stronnictwa Krzysztof Miazga powiedział PAP, że będzie odwołanie od tej decyzji. Podkreślił, że chodzi o to, aby nie dopuszczać do takiej sytuacji, aby pod koniec kampanii ktoś mógł kłamać i nie ponosić za to odpowiedzialności.

Sam Korwin-Mikke przed sądem przekonywał, że PSL musiało fałszować wybory na Mazowszu ponieważ wyniki w tym województwie są dramatycznie różne od tych jakie są w innych częściach kraju.

Według Korwin-Mikkego, ktoś dostawił dodatkowe krzyżyki na kartach do głosowania, aby w ten sposób unieważnić głosy

Korwin-Mikke złożył w czwartek w Prokuraturze Generalnej zawiadomienie o popełnieniu masowego fałszerstwa w wyborach samorządowych w 2006 i 2010 roku. Według niego, głównym podejrzanym jest PSL. "Mamy pewien dowód popełnienia masowych fałszerstw. Złożyliśmy w tej sprawie zawiadomienie do prokuratora generalnego. Doszło z całą pewnością do masowych fałszerstw w okręgu mazowieckim dokonanych niestety przez PSL" - mówił w czwartek Korwin-Mikke na konferencji prasowej.

Poinformował, że do zawiadomienia o popełnieniu masowego fałszerstwa wyborczego dołączył analizę prof. Przemysława Śleszyńskiego z PAN, który zbadał liczbę głosów nieważnych oddanych w tamtych wyborach. Wynika z niej, że zdecydowanie najwięcej jest ich w woj. mazowieckim, a uznano je za nieważne, bo na protokołach głosujący zamiast jednego krzyżyka mieli stawiać dwa lub więcej.

Według Korwin-Mikkego, ktoś dostawił dodatkowe krzyżyki na kartach do głosowania, aby w ten sposób unieważnić głosy. "Pokrywa to się dokładnie z granicą woj. mazowieckiego, w tym akurat województwie są wyjątkowo dobre wyniki PSL-u, natomiast jest tam ogromnie dużo głosów nieważnych" - zaznaczył Korwin-Mikke.

Jego zdaniem, fałszerstwa polegały także na tzw. dosypywaniu głosów do urn poprzez fałszowanie list obecności i wypełnianiu kart do głosowania, na co wskazuje wysoka frekwencja w wielu gminach.