Tylko lewica chce wyrównywania szans, takiej walki z kryzysem, by jak najmniej dotknął on najsłabszych, tylko lewica nie zmienia poglądów - przekonywali w czwartek warszawscy politycy SLD: Ryszard Kalisz, Marek Balicki i Wojciech Olejniczak.

Stołeczni politycy Sojuszu podsumowali w czwartek kampanię wyborczą. W spotkaniu wziął też udział ostatni na warszawskiej liście SLD do Sejmu, b. poseł Sojuszu Piotr Gadzinowski.

Jak ocenił Kalisz (jedynka listy SLD w stolicy), od 6 lat w Polsce "mamy przechył konserwatywny - coraz mniej myśli się o obywatelu, a dużo więcej o narodzie, rozumianym jako oderwany od praw i wolności obywateli". "Tylko lewica dba o to, aby państwo było gwarantem ochrony praw i wolności obywateli" - mówił poseł Sojuszu.

Balicki (dwójka warszawskiej listy) przypomniał art. 2 konstytucji. "Drugi człon art. 2 mówi, że Rzeczpospolita Polska realizuje zasady sprawiedliwości społecznej. Co to znaczy? To znaczy, że jeśli jest wzrost gospodarczy, tak jak było w ostatnich sześciu latach, to jest on dzielony równo" - powiedział poseł Sojuszu i b. minister zdrowia.

"A co się stało w ciągu sześciu lat rządów prawicy? Obniżka podatków, obniżka stawki rentowej, a jednocześnie niezwaloryzowanie progów dochodowych, które upoważniają do świadczeń rodzinnych, pomocy społecznej. To spowodowało, że 10 proc. najbogatszych Polaków zyskało miesięcznie 550 złotych, 10 proc. najbiedniejszych - 10 złotych, a osoby samotnie wychowujące dzieci straciły 13 złotych" - podkreślił Balicki.

"My chcemy to zmienić - ulgi powinny pozostać dla tych, którzy potrzebują pomocy"

W jego opinii, lewica jest potrzebna po to, by odwrócić ten trend. "Prawica zapowiada, że nadciąga kryzys, więc jeszcze ważniejsze staje się to, żeby cena walki z kryzysem nie została przerzucona na barki najbiedniejszych" - dodał b. minister zdrowia.

Olejniczak - europoseł SLD, który włączył się również w kampanię wyborczą Sojuszu - zwrócił uwagę, że lewica skupia się na zmniejszaniu różnic i wyrównywaniu szans. "Podatki powinny być progresywne, bogatsi powinni płacić więcej, bo to jest prawdziwy solidaryzm. Dzisiaj rozumie to Europa Zachodnia, rozumieją to politycy w USA i czas, żeby zrozumieli to politycy w Polsce" - podkreślił europoseł.

Jego zdaniem polityka społeczna nie powinna być "nastawiona na rozdawnictwo, dawanie wszystkim, podczas gdy korzystają z niej tak naprawdę najlepiej zarabiający". "My chcemy to zmienić - ulgi powinny pozostać dla tych, którzy potrzebują pomocy" - zaznaczył Olejniczak.

Dla wszystkich - dodał - dostępne powinny być za to usługi publiczne na wysokim poziomie: edukacja: przedszkola, żłobki, dobre szkoły, nauka języków. Według Olejniczaka obietnice Sojuszu można zrealizować dzięki podniesieniu podatków dla najlepiej zarabiających.

Europoseł przekonywał, że Polska powinna iść drogą europejskiej lewicy: szwedzkiej i niemieckiej

Europoseł przekonywał też, że Polska powinna iść drogą europejskiej lewicy: szwedzkiej i niemieckiej. "Tam jest więcej równości, sprawiedliwości; tam jest bezpieczniej, tam jest lepiej. Idea prawicy, rozdawnictwo, podatki liniowe, to się nie sprawdziło w wielu miejscach i nie warto iść tą drogą" - podkreślił.

Olejniczak odniósł się też do zapowiedzi przedwyborczych polityków PO, że jeśli wygrają niedzielne wybory parlamentarne, wywalczą w budżecie UE na lata 2014-2020 dla Polski 300 mld złotych. Europoseł przyznał, że te pieniądze można pozyskać, jednak - w jego ocenie - rząd Donalda Tuska w tej sprawie na razie "dużo mówi, ale mało robi".

Ocenił jednocześnie, że w tej sprawie Polsce nie pomagają ostatnie wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o kanclerz Niemiec Angeli Merkel. "Niemcy są największym płatnikiem do budżetu unijnego i to oni będą decydować, o tym ile pieniędzy będzie w tym budżecie i ile przyjdzie do Polski: na infrastrukturę, na rozwój, na naukę, na wyższe uczelnie, dlatego warto utrzymywać dobre relacje z Niemcami. To, co robi dziś Jarosław Kaczyński, to jest jeden wielki skandal. Tego nie da się inaczej określić, jak działania wbrew interesom państwa" - powiedział.

Gadzinowski przekonywał, by głosować na lewicę, bo tylko politycy tej partii są od lat wierni swym poglądom. "Czasem się mówi tak pogardliwie, że polityka polega na tym, że można zmieniać poglądy i tylko krowa nie zmienia poglądów. Zaczynaliśmy w różnych środowiskach, ale w sumie jesteśmy takie krowy - nie zmieniliśmy nigdy poglądów lewicowych. Uważam, że lepiej głosować na towar sprawdzony niż na chorągiewki" - powiedział kandydat Sojuszu.