W ciągu pięciu lat Australia zlikwiduje wszelkie bariery związane z płcią w wojsku, co umożliwi kobietom zajęcie wszystkich stanowisk, w tym dotychczas uważanych za zbyt niebezpieczne dla nich - zapowiedział we wtorek minister obrony Stephen Smith.

W wyniku tej decyzji Australia stanie się kolejnym krajem, po Kanadzie i Nowej Zelandii, który umożliwi kobietom pełnienie takich funkcji w wojsku, jakie chcą, jeśli tylko spełnią wszystkie kryteria fizyczne i psychologiczne.

"Chodzi o to, aby na linii frontu znaleźli się ci, którzy są najlepiej do tego predysponowani, niezależnie od płci" - wyjaśnił Smith i podał przykład snajperki, która była najlepsza w swoim plutonie. "Obecnie nie mogłaby pracować w Afganistanie. Dlaczego mielibyśmy odbierać jej szansę na oddawanie najlepszych strzałów?" - pyta retorycznie minister.

Smith nie potwierdził jednak, czy kobiety mogłyby walczyć w elitarnych siłach specjalnych czy jednostkach komandosów w afgańskiej prowincji Uruzgan przed wycofaniem się stamtąd w Australii w 2014 roku.

Armia we współpracy z uniwersytetem wyznacza kryteria, jakie kobiety miałyby spełnić, aby zająć stanowiska przeznaczone dotychczas jedynie dla mężczyzn. Smith zapewnił, że standardy nie zostaną obniżone i nie będzie też parytetów. Pierwsza rekrutacja ruszy w marcu przyszłego roku.

Australijskie Stowarzyszenie Obrony (ADA) ostrzegło, że decyzja może wpłynąć na zwiększenie liczby ofiar wśród żołnierek. Szef ADA Neil James uważa, że biomechaniczne różnice między płciami, m.in. rozłożenie mięśni, środek ciężkości i czas potrzebny na rekonwalescencję po wysiłku, sprawiają, że nawet fizycznie wytrzymałe kobiety są bardziej podatne na obrażenia w walce.

Obecnie kobiety mogą być zatrudnione na 93 proc. stanowisk w australijskiej armii, w tym w marynarce i siłach powietrznych, i stanowią 8 tys. spośród blisko 60 tys. żołnierzy. Dotychczas niektóre formacje wojskowe, tj. piechota, artyleria i jednostka płetwonurków marynarki wojennej zarezerwowane były wyłącznie dla mężczyzn.