Premier, szef PO Donald Tusk zainaugurował w poniedziałek akcję, podczas której każdego dnia do końca kampanii wyborczej, będzie odwiedzał kilka miejscowości "Autobusem Tuska". Premier zapowiedział, że w wielu wyjazdach towarzyszyć mu będą ministrowie jego rządu.



"Wyruszamy specjalnym autobusem, przez trzy tygodnie - które nas dzielą od wyborów - będę starał się każdego dnia być w co najmniej kilku polskich miejscowościach" - powiedział premier na porannym briefingu zorganizowanym przed wyjazdem z Warszawy.

Jak mówił, będzie starał się docierać przede wszystkim do miejsc, które "bywają na uboczu wielkich zdarzeń, choć często także w tych mniejszych miastach dzieją się rzeczy wielkie".

W poniedziałek premier odwiedzi województwo kujawsko-pomorskie, m.in. Toruń, Grudziądz i Chełmżę. "Debata wyborcza musi mieć charakter maksymalnie publiczny. Wszyscy mają prawo do informacji" - podkreślił Tusk.

Zapowiedział, że chce spotykać się z ludźmi w ich miejscach pracy, miejscu zamieszkania, w szkołach. "Nic nie zastąpi prawdziwej, szczerej rozmowy" - dodał.

"Jedziemy przede wszystkim z tą informacją, która wydaje nam się najważniejsza w tych wyborach, czyli informacją, że Polska walczy o maksymalne środki z Unii Europejskiej" - mówił Tusk. Jego zdaniem, ostatnie cztery lata pokazały, że nie ma większej dźwigni, skuteczniejszego narzędzia rozwoju, niż środki europejskie dobrze wynegocjowane, zaprojektowane i mądrze wydane.

Powiedział, że w najbliższych tygodniach, a jeśli tak zdecydują Polacy, to także w kolejnych miesiącach, będzie walczył ze swoją ekipą o 300 mld zł w ramach budżetu europejskiego na lata 2014-2020.

Według Tuska, obecna, czy kolejna władza - w zależności od tego, kogo wybiorą Polacy - stoi przed gigantycznym zadaniem dotyczącym negocjacji europejskich pieniędzy, które można dobrze przeprowadzić, ale można też zepsuć.

"Chcę rozmawiać z ludźmi w miejscu ich pracy, w szkole w miejscu zamieszkania, bo także ich uwagi będą miały wpływ w tym procesie wieloletnim na to, jak te środki będziemy wydawali" - mówił Tusk.

Ważne jest - dodał - by te pieniądze trafiały do wszystkich Polaków, by ich podział był "inteligentny, ale też sprawiedliwy", by nie było ludzi, regionów, miast i pokrzywdzonych w tym "wielkim wyścigu po europejskie pieniądze".

Premier zaznaczył, że "ta kampania ma wielkie znaczenie, to ważna, solidna debata o tym, jak będzie wyglądała przyszłość Polski i Polaków". "To są wybory o wielką stawką, to wielka gra" - podkreślił Tusk.

Jego zdaniem, tylko obłudnik będzie udawał, że nie jest zaangażowany w kampanię wyborczą. "Ja nie jestem hipokrytą i nie będę udawał, że ta kampania nie ma dla mnie znaczenia" - powiedział. Ocenił, że ma ona dla Polaków, dla niego samego, wielkie znaczenie.

Tusk stwierdził, że premier na urlopie to fikcja i nikt go nie zwolni z obowiązków, które musi wykonać. "Jesteśmy dobrze przygotowani w naszym autobusie do nieustannych kontaktów i do łączności z Warszawą. Będziemy prawie każdy dzień zaczynać od Warszawy od spotkań urzędowych" - powiedział. Dodał, że w wielu wyprawach będą mu towarzyszyli niektórzy ministrowie jego rządu.