Niemal wszystkie obsługiwane przez Przewozy Regionalne pociągi nie wyjechały w środę na trasy. W spółce trwa 24-godzinny strajk. Na czwartek planowane są dalsze negocjacje związków z zarządem. Opozycja żąda odwołania ministra infrastruktury.



Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, kierujący protestem w Przewozach Regionalnych, poinformował w środę, że zaprasza zarząd spółki do dalszych negocjacji, które miałyby się rozpocząć w Warszawie w czwartek o godz. 11. Jak powiedział PAP rzecznik spółki Piotr Olszewski, prezes Przewozów Regionalnych Małgorzata Kuczewska-Łaska zgodziła się na dalsze rozmowy.

Związkowcy deklarują, że w przypadku nieosiągnięcia porozumienia, 24 sierpnia strajk zostanie wznowiony na dwie doby i ponownie zawieszony, celem prowadzenia dalszych rozmów.

Przewozy Regionalne uruchamiają dziennie ok. 2,7 tys. połączeń, z których korzysta średnio ok. 300 tys. pasażerów. W środę wyjechało tylko kilkanaście składów w województwie pomorskim, których obsługa nie przyłączyła się do strajku. Kursowały też obsługiwane przez PR pociągi przygraniczne w Zachodniopomorskiem, Lubelskiem i Podlaskiem.

Przed protestem Przewozy Regionalne porozumiały się z innymi przewoźnikami i bilety na pociągi PR są honorowane w pociągach TLK (Twoich Linii Kolejowych), Kolei Mazowieckich, Kolei Dolnośląskich i trójmiejskiej Szybkiej Kolei Miejskiej.

Protest w najmniejszym stopniu dotknął województwo mazowieckie, gdzie Przewozy Regionalne obsługują zaledwie kilka połączeń. W innych regionach ruch pasażerski był minimalny.

W Wielkopolsce, oprócz wszystkich pociągów PR, na trasy nie wyjechały także składy spółki Koleje Wielkopolskie, które korzystają z pracowników i obsługi PR. Kursowały tylko dwie pary pociągów Kolei Wielkopolskich relacji Wolsztyn-Leszno, obsługiwane parowozami, należącymi do spółki PKP Cargo. W Dolnośląskiem na niektórych trasach połączenia zastępcze uruchomiły Koleje Dolnośląskie. Z kolei w Małopolsce zorganizowano zastępczą komunikację autobusową na trasie z Krakowa do lotniska w Balicach.

W związku z protestem Urząd Transportu Kolejowego sprawdza, czy na dworcach pasażerowie są właściwie i zgodnie z unijnym rozporządzeniem informowani o utrudnieniach. Jak poinformował rzecznik UTK Alvin Gajadhur, pierwsze kontrole wykazały, że informacja jest "generalnie dobra".

Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało złożenie w Sejmie wniosku o wotum nieufności dla ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że premier Donald Tusk powołał na to stanowisko "wyjątkowego wręcz nieudacznika". Według szefa PiS, to Cezary Grabarczyk odpowiada za bałagan na kolei i korki na drogach.

Kaczyński mówił też, że w Polsce mamy do czynienia z "bardzo, bardzo daleko idącą zapaścią" w sferze infrastruktury. Jeśli PO wygra wybory, to Grabarczyk znów będzie ministrem i taki stan będzie trwał kolejne cztery lata, dlatego trzeba go odwołać - powiedział prezes PiS.

Wniosek PiS zamierzają poprzeć zarówno PJN, jak i SLD, którego politycy zostawili dla Grabarczyka w sekretariacie gabinetu szefa klubu PO w Sejmie bukiet kwiatów "za nieudolność". Rzecznik SLD Tomasz Kalita tłumaczył, że wręczanie kwiatów stało się symbolem nieudolności, po tym, jak w styczniu koalicja odrzuciła inny wniosek o wotum nieufności wobec ministra infrastruktury, a po głosowaniu Grabarczyk dostał bukiet od jednej z posłanek PO.

Koalicja PO-PSL broni ministra. "Stawianie takiego wniosku to jest czysta kampania polityczna" - oceniła Małgorzata Kidawa-Błońska (PO). Eugeniusz Kłopotek (PSL) powiedział PAP, że jego partia nie będzie odwoływać "koalicyjnych ministrów". "Za dwa miesiące są wybory. Niech wszystkich nas zweryfikują wyborcy" - dodał.