Sześć osób zginęło w brutalnym ataku na rodzinę w St. Helier, stolicy brytyjskiej wyspy Jersey na Kanale La Manche. Według agencji AP, ofiarami są Polacy. Wśród zabitych jest troje dzieci.

Policja poinformowała, że niektóre ofiary zostały zamordowane w położonym w stosunkowo spokojnej okolicy domu, a niektóre na zewnątrz, na posesji. Ofiarami są: mężczyzna, dwie kobiety oraz troje dzieci. Według sąsiadów, to członkowie jednej rodziny. Policja potwierdziła, że ofiary były mieszkańcami St.Helier.

Ofiary zostały wielokrotnie ugodzone nożem - poinformowała policja. Pięć osób zmarło na miejscu, zaś szósta w szpitalu na wyspie Jersey, gdzie była operowana.

Policja aresztowała 30-letniego mężczyznę, który również odniósł rany, jednak nie zagrażają one jego życiu. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie został już przesłuchany.

Ofiary były członkami polskiej rodziny

Według niektórych sąsiadów, ofiary były członkami polskiej rodziny. "Na razie policja nie potwierdziła tej informacji. Wiadomo nam tylko, że w poniedziałek rano prowadzący dochodzenie oficjalnie podadzą narodowość ofiar, a być może także przebieg tragicznych wydarzeń" - powiedział PAP Dariusz Adler, kierownik wydziału konsularnego ambasady RP w Londynie.

Wcześniej o wydarzeniu w St. Helier oraz o tym, że ofiarami mordu są Polacy poinformował telefonicznie PAP mieszkaniec St. Helier, który pragnął zachować anonimowość.

Policja przesłuchuje grupę świadków, którzy zgłosili się na komendę. Kryminolodzy i ekipa śledcza są na miejscu zbrodni - podaje BBC News na stronach internetowych. "Widziałem biegających policjantów, a potem ratowników wynoszących zakrwawione dziecko" - powiedział Andre Thorpe, mieszkaniec St.Helier.

Nieznane są jeszcze okoliczności tego ataku

Nieznane są jeszcze okoliczności tego ataku, który AP nazywa masakrą. Szef wydziału zabójstw lokalnej policji Stewart Gull powiedział agencji, że nie udało się jeszcze ustalić okoliczności tej zbrodni i będzie to zdecydowanie "trudne" dochodzenie.

"To szokujące każdego zabójstwo. Nie sposób nie być poruszonym, jeśli widzi się tyle ofiar, wśród których są kobiety i małe dzieci" - powiedział Stewart Gull.

Miejsce zbrodni otoczył policyjny kordon

Miejsce zbrodni otoczył policyjny kordon, co uniemożliwia niektórym z mieszkańców wyspy powrót do domu. Mogą oni zatrzymać się w miejskim ratuszu, który pozostaje otwarty.

Wyspa Jersey, która ma niewiele ponad 90 tys. mieszkańców, jest zazwyczaj spokojna. "Jersey to wyjątkowo bezpieczne miejsce, prawdopodobnie najbezpieczniejsze w całym zachodnim świecie" - stwierdził Stewart Gull. Na wyspie porządku pilnuje 236 policjantów. Zabójstwa należą tam rzeczywiście do rzadkości. Ostatnie odnotowano w 2004 roku, a poprzednie w 1970 r.

Z policyjnych statystyk wynika, że w 2010 roku na Jersey popełniono 4554 przestępstwa, ale głównie drobne, kradzieże i oszustwa. Z poważniejszych były 83 pobicia, 14 gwałtów i jedno porwanie. Trzy osoby zginęły w wypadkach drogowych. BBC News podkreśla, że lokalna społeczność jest wstrząśnięta zabójstwem rodziny.