W związku ze sprawą białoruskiego opozycjonisty Alesia Bialackiego, europoseł i wiceszef PJN Marek Migalski przedstawił projekt Deklaracji Białoruskiej, skierowanej do liderów partii politycznych, która ma zostać rozesłana w piątek.

Projekt Deklaracji Białoruskiej jest reakcją na sprawę przekazania przez polską prokuraturę władzom Białorusi informacji na temat konta bankowego opozycjonisty i lidera Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" Alesia Bialackiego.

"Zachowanie polskiej prokuratury jest zachowaniem niegodnym państwa demokratycznego, które wspiera ruchy niepodległościowe, demokratyczne i wolnościowe w całej Europie Środkowo-Wschodniej" - powiedział w piątek w Katowicach Migalski.

Dodał, iż "nie może być tak, że polscy politycy starają się przyspieszyć procesy demokratyzacji i ułatwić procesy demokratyzującej się Białorusi, a inne organy państwa polskiego współuczestniczą w represjonowaniu tamtejszych opozycjonistów".

Zaznaczył, że deklaracja powstała po to, aby jak najszybciej wesprzeć dążenia niepodległościowe na Białorusi. "Chodzi o to, aby zadeklarować już teraz, że bez względu na to, czy po wyborach znajdziemy się w opozycji, czy też będziemy częścią koalicji rządowej, będziemy wspierać wspólnie te dążenia" - powiedział Migalski.

Deklaracja zostanie wysłana do szefów: PiS - Jarosława Kaczyńskiego, SLD - Grzegorza Napieralskiego, PSL - Waldemara Pawlaka, PO - premiera Donalda Tuska oraz PJN - Pawła Kowala.

"Bo to nie jest tylko kwestia Białorusi, to jest kwestia wielu innych krajów"

Kowal, odnosząc się na piątkowej konferencji prasowej w Warszawie do propozycji Migalskiego, ocenił, że to "bardzo dobra inicjatywa, aby polscy politycy najważniejszych partii politycznych wypowiedzieli się w tej kwestii jednym głosem".

Szef PJN podkreślił, że polską marką miała być solidarność oraz troska o prawa człowieka i wolną prasę, a tymczasem - jak mówił - w świat pójdzie informacja, że nasz kraj "w takiej sprawie nie potrafi się zachować". "Nic nie służy tak źle opinii o Polsce jako kraju, który jest przywiązany do wolności i solidarności, jak właśnie taki incydent" - ocenił.

"Bo łatwo się rysuje 10 czy 6 - już nie pamiętam ile - strzałek do góry, ale wtedy gdy przychodzi naprawdę pokazać, że Polska stoi po stronie wartości, optymizmu i chce zaszczepić optymizm obywatelom na Białorusi, to się wykonuje rzeczy, za które my się potem czerwienimy w całej Europie" - powiedział, odnosząc się do logo polskiej prezydencji.

Kowal oświadczył też, że ws. przekazania przez polską prokuraturę białoruskim śledczym informacji o opozycjonistach z tego kraju "chciałby usłyszeć głos" osób nadzorujących prokuraturę oraz ministra sprawiedliwości. Powiedział także, że zachęca MSZ, aby resort wystosował do innych urzędów "ponaglenia", a także instrukcje i porady dla wymiaru sprawiedliwości "w związku z tym, jak mamy się obchodzić w związku ze sprawami, gdzie mamy poważne naruszenia praw człowieka".

"Bo to nie jest tylko kwestia Białorusi, to jest kwestia wielu innych krajów" - zaznaczył. Jak mówił, jeśli Polska promuje się "mając na sztandarze solidarność i wolność, to wtedy musi być na poważnie", bo inaczej "ośmieszamy się".

"Politycy nie mogą w tej materii zrobić nic więcej, jak tylko apelować, bo prokuratura jest niezależna"

Migalski mówił, że PJN oczekuje wyciągnięcia personalnych konsekwencji w stosunku do tych osób, które zawiniły oraz wyciągnięcia wniosków "z tego haniebnego, niedobrego i niegodnego polskiego urzędnika zachowania". Tłumaczył, że jest to apel do prokuratora generalnego.

"Politycy nie mogą w tej materii zrobić nic więcej, jak tylko apelować, bo prokuratura jest niezależna. Nie powinna być jednak niezależna od zdrowego rozsądku i polskiej racji stanu" - mówił.

Tłumaczył, że trudno jest mu ocenić, czy działanie urzędnika było zgodne, czy niezgodne z prawem. Gdyby jednak okazało się, że zostały naruszone dobre obyczaje i zdrowy rozsądek, prokurator generalny powinien zwolnić winnego.

Zaznaczył, że w niedzielę na zaproszenie organizacji "Wiasna" wybiera się z wizytą na Białoruś jako zastępca członka delegacji Parlamentu Europejskiego do spraw współpracy z Białorusią. Migalski "zamierza przeprosić Białorusinów za to co zrobił polski urzędnik".