Sprawca podwójnego zamachu w Norwegii Anders Behring Breivik jest już w areszcie tymczasowym, decyzją sądu spędzi tam co najmniej 8 tygodni. Policja poinformowała w poniedziałek, że w atakach zginęło 76 osób, a nie 93, jak podawała wcześniej.

Na wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz młodzieżówki Partii Pracy, zastrzelonych zostało 68 osób, a nie 86. Policja tłumaczy, że w piątek na wyspie panował chaos i niektóre ciała mogły być policzone kilkakrotnie. W ataku bombowym w Oslo śmierć poniosło osiem osób. Wcześniejszy bilans mówił o siedmiu ofiarach. Liczba ta może jednak jeszcze wzrosnąć, ponieważ trwają poszukiwania ciał.

W południe rodzina królewska, premier i tysiące ludzi w Norwegii oraz w innych państwach skandynawskich uczciły minutą ciszy ofiary masakry.

W poniedziałek przez ok. 35 minut Breivik, któremu grozi 21 lat więzienia, składał wyjaśnienia przed sądem w Oslo. Na prośbę policji sędzia zdecydował się na zamknięcie posiedzenia dla publiczności i mediów. Nie pozwolił też Breivikowi na zeznawanie w mundurze.

Przed sądem Breivik przyznał się do strzelaniny na wyspie Utoya i zamachu bombowego w stolicy. Nie uznał się jednak za winnego popełnienia przestępstwa. Tłumaczył, że chciał ochronić swój kraj i Europę przed islamem oraz marksizmem, a także "wysłać silny sygnał". Jego celem nie było jednak zabicie jak największej liczby osób.

32-latek oskarżył partię premiera, która według niego zdradziła kraj, o "masowy import muzułmanów". Atak na wyspie Utoya miał utrudnić późniejszy nabór do ugrupowania.

Breivik "złożył oświadczenia, które wymagają dalszego śledztwa, m.in. takie, że +są dwie komórki w naszej organizacji+" - oświadczył sędzia, nie podając żadnych szczegółów. Wcześniej policji oraz swojemu prawnikowi Norweg mówił, że działał sam.

Zgodnie z orzeczeniem sądu, Norweg spędzi dwa miesiące w areszcie tymczasowym, bez dostępu do poczty czy mediów. Nie będzie mu przysługiwało prawo do odwiedzin. Przez cztery tygodnie będzie przebywał w całkowitym odosobnieniu. Według sędziego, jeśli zostałby zwolniony, mógłby fałszować dowody.

Gdy wieziono Breivika do sądu, ludzie uderzali w szyby samochodu, krzyczeli: "Cholerny zdrajca". Samochód został nawet na chwilę zatrzymany przez protestujących na ulicy, lecz kontynuował jazdę po interwencji policji.

Według prokuratury, sprawca masakry nie wydaje się dotknięty tym, co się stało. Podczas policyjnych przesłuchań był spokojny. "Powiedział, że jest przygotowany na to, iż może spędzić całe życie w więzieniu" - poinformowała prokuratura.

W sprawie pojawił się także polski wątek. W liczącym ponad 1500 stron manifeście Breivik przyznaje się do zakupu chemikaliów w zarejestrownym on-line sklepie z Wrocławia. Norweg powołuje się też na polskie doświadczenia z historii i wymienia Polskę 47 razy. Podaje odnośniki do polskich "prawicowych nacjonalistycznych ugrupowań", m.in. Samoobrony RP, Ligi Polskich Rodzin, Narodowego Odrodzenia Polski, Ligi Obrony Suwerenności, Prawa i Sprawiedliwości.

Zauważa, że z powodu niewielkiej liczby imigrantów, tego typu partie w Europie Wschodniej nie zmobilizowały się przeciwko imigrantom, występują za to przeciwko Unii Europejskiej.

Według ABW, kontakty Breivika w Polsce miały charakter tylko handlowy. Surowce do swej bomby kupował on w wielu krajach, w Polsce kupił kilkaset gramów jednej substancji oraz ponad 100 kg innej. W opinii ekspertów ABW zakupy dokonane w Polsce "nie miały krytycznego znaczenia dla konstrukcji bomby" i nie były nielegalne.

W związku z zakupami Breivika ABW w niedzielę przeprowadziła czynności w kilku miejscach w Polsce, ale wszystkie były związane z jednym podmiotem. M.in. funkcjonariusze ABW "odwiedzili w domu" jedną osobę.

Jak donoszą światowe media, cytując manifest zamachowcy, miał on na muszce kilku europejskich przywódców, m.in. b. premier Norwegii Gro Harlem Brundtland, kanclerz Niemiec Angelę Merkel, prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego oraz byłych szefów dyplomacji Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera i W. Brytanii Davida Milibanda. Jego podziw budził m.in. premier Rosji Władimira Putin.

W W.Brytanii policja, wywiad i agendy rządowe przyjrzą się działalności skrajnie prawicowych ugrupowań i osób w tym kraju. Chcą upewnić się, że instytucje te robią wystarczająco dużo w celu zapobieżenia ewentualnym atakom skrajnie prawicowych ekstremistów.

Brytyjska policja stara się ustalić powiązania Breivika z ekstremistami brytyjskimi, do czego przyznał się on sam we wpisach internetowych i w swym manifeście. Breivik interesował się m.in. działalnością skrajnie prawicowej English Defence League (EDL).

Według "Daily Telegraph", norweski zamachowiec został zwerbowany do bliżej nieznanej grupy utworzonej w celu obalenia europejskich rządów tolerancyjnie nastawionych do islamu. Grupa miała spotkanie w Londynie w kwietniu 2002 r. Nazwano ją "Europejskim Rycerskim Zakonem i Trybunałem Karnym Templariuszy".

"Guardian" donosi, że od pewnego czasu obserwowano wzrost aktywności w internecie wśród osobników twierdzących, iż przynależą do rycerskiego zakonu templariuszy.

W Portugali służby bezpieczeństwa zostały postawione w stan alarmowy po ujawnieniu, że Breivik planował wysadzenie reaktora atomowego w podlizbońskiej Bobadeli, rafinerii w Porto i Sines, a także zamachy na czołowych portugalskich polityków, w tym Jose Manuela Barroso. Władze w Lizbonie obawiają się, że czyn Breivika może zostać skopiowany w Portugalii przez jego zwolenników.

Zdaniem ekspertów zamach w Norwegii nie był czynem obłąkanego. Trudno będzie uznać Breivika za niepoczytalnego, ponieważ wszystko wskazuje, że kontrolował on swoje zachowanie - powiedział PAP pochodzący z Polski znany szwedzki kryminolog prof. Jerzy Sarnecki z Uniwersytetu Sztokholmskiego. Naukowiec jest zdania, że piątkowa tragedia w Norwegii spowoduje presję na zaostrzenie przepisów dotyczących dostępu do broni palnej, ale nie doprowadzi do zaostrzenia kar.

Również według znanego francuskiego psychiatry i kryminologa Rolanda Coutanceau "zabójca z Oslo nie jest szaleńcem w sensie choroby psychicznej", gdyż jego działania były "zorganizowane, przemyślane i metodyczne". Breivik jest raczej typowym samotnym terrorystą, działającym w imię wyraźnej ideologii.

W odpowiedzi na piątkową masakrę polska prezydencja zwołała posiedzenia grup roboczych, odpowiedzialnych w Radzie UE za współpracę rządów w zakresie walki z terroryzmem. Spotkania tych gremiów mają się odbyć w najbliższym możliwym terminie w Brukseli, niewykluczone, że jeszcze w tym tygodniu. Ma w nich też wziąć udział przedstawiciel Norwegii.